Ponieważ nieco przesunął się nam wyjazd do Azji centralnej, postanowiliśmy odbyć jeszcze przed tą wyprawą krótki rekonesans po terenach północnej Rumunii, a konkretnie po Marmaroszu, Bukowinie i części Transylwanii. Wybraliśmy się w tamte strony z naszymi przyjaciółmi Alą i Krzysiem z Bielska. Odwiedzamy te tereny regularnie od trzech lat, więc postawiliśmy całość relacji uzupełnić również o fotki i informacje z poprzednich pobytów ( 2009r wyjazd z Mirką i Benem, oraz kolejny z Romkiem, Grzesiem,  Laurą i Andreasem).

rumunia-mapa

Omijając Tatry, poprzez piękne tereny Karpat Słowackich pierwszego dnia dotarliśmy pod granicę z Węgrami, a następnego dnia przez Satu Mare do regionu Marmaroszu w Rumuni, rozpoczynając zwiedzanie od pobytu w małej miejscowości Sapanta, słynącej z ulokowanego tam „Wesołego Cmentarza”.  Jest on na tyle  specyficzny, gdyż nagrobki są komiksowymi scenami z życia ludzi lub przedstawiają okoliczności ich śmierci. Najbardziej znany i kojarzony z Wesołym cmentarzem nagrobek – dziewczynka którą rozjechał samochód.: „Ja jestem Anuta (Aneczka), córeczka Ioana Pop. Swych rodziców w tęsknocie zostawiam. Boże! Biedna moja mama, już mnie nie ma, w dzieciństwie Ku-ku (nuciła melodię) mi śpiewała. Odchodzę w wieczność uderzona przez samochód. Rodzice pogrążają się w żalu i tęsknocie. Niech siostra moja Maria, nie zalewa się płaczem, może Bóg mnie bardzo kocha i do Siebie zabrał.(Dosłownie tłumacząc zabrał na Swą Pierś)”. Miejscowość jest nastawiona na turystów, a jednocześnie oprócz cmentarza jest warta obejrzenia. Kobiety pracują tam na co dzień przy kądzielach tkając dywany i inne regionalne produkty.

Opis ciekawszych odwiedzonych miejsc na trasie pod zdjęciami

Marmarosz (Maramuresz) to kraina historyczna na pograniczu rumuńsko-ukraińskim, położona w górskim rejonie dorzecza górnej Cisy. Główne miasta to Satu Mare i Baia Mare. W przeszłości Marmarosz stanowił część królestwa węgierskiego, pozostawał pod władzą książąt siedmiogrodzkich, później ponownie był częścią Węgier. Jego obecny stan został ukształtowany po I wojnie światowej, gdy region ten na mocy traktatu w Trianon oderwano od Węgier i przyznano Rumunii (większość, na południe od Cisy) oraz Czechosłowacji. Kraina ta (jej rumuńska część) bywa niekiedy traktowana jak część Siedmiogrodu.

Kolejnego dnia podziwiamy starodawne budowle drewniane, strzeliste kościoły i monastyry, najwyższe budowle drewniane świata. Wykonane z niezwykłym kunsztem z zewnątrz, olśniewają mistycyzmem od wewnątrz. Czym jest dla nas, ludzi cywilizacji technologicznej, mistycyzm? Przeszłością, przesądem, zabobonem, idealizmem, niepotrzebną delikatnością? Nauczono nas, że świat jest materialny, namacalny, fizyczno- chemiczny, a intuicja, przeczucie i wiara nie są właściwymi narzędziami rozpoznania. A jednak coś w nas krzyczy, coś protestuje i choć tłumimy wewnętrzny opór, słyszymy ten wewnętrzny krzyk; Nie! Ignorujemy ten głos. Zadowoleni jesteśmy z postępu techniki, lubimy bezpieczeństwo i wygodę naszych mieszkań, telefony, telewizory i samochody, lecz pozostała w nas cząstka człowieka pierwotnego i na urlop- wyjeżdżamy nad morze, jeziora, czy w góry! To właśnie piękne rumuńskie góry,nieskażone oblicze natury, wspaniali, gościnni ludzie, folklor na każdym kroku przyciąga i zniewala na długi czas.

Bukowina (rum. Bucovina, ukr. Буковина) – kraina historyczna położona pomiędzy Karpatami Wschodnimi a środkowym Dniestrem, obecnie, od II wojny światowej dzieli się na: Bukowinę północną należącą do Ukrainy, Bukowinę południową należącą do Rumunii.Dawniej należała do północnej części historycznej Mołdawii. Jest to również rejon związany z emigracją naszych rodaków. Pierwsi osiedlili się za czasów Kazimierza Wielkiego. Po 1774 roku, napływała tu ludność polska w celach, przede wszystkim zarobkowych (nauczyciele, księża, urzędnicy, a także kupcy, ziemianie, rzemieślnicy, przedstawiciele wolnych zawodów i rolnicy). Sprowadzeni zostali także górnicy z Bochni, Kałusza i Wieliczki do pracy w kopalni soli w Kaczyce.Około 1803 roku na Bukowinę przybywają Górale z okolic Czadcy, którzy osiedlają się w Trebleczu k. Seretu, w Starej Hucie Krasnej i w Kaliczance. Kolejna ich fala przybywa w latach 1814-1819, zatrzymując się we wsiach Hliboka i Tereszny. Po kilkunastu latach dochodzi do przeludnienia wsi, w związku z czym na Bukowinie południowej w 1834 roku powstaje wieś Nowy Soloniec, w 1835 roku – Plesza i w 1842 roku – Pojana Mikuli. Miieszkańcy wsi trudnią się hodowlą bydła, owiec, wyrabianiem serów, rolnictwem, wyrębem drzew, rzemiosłem. W Kaczyce Polonia trudni się górnictwem.

My dotarliśmy do wsi Pojana Mikuli w gościnne progi polskiego domu Łukasza Jędraszka.

Następnie pokonujemy zielone i piękne przełęcze rumuńskich pasm Karpat góry Muntii Rodnei i docieramy do regionu Bukowina, aby w całkowicie odmiennej kulturowo społeczności podziwiać malowane monastyry i ukwiecone klasztory. Ale Bukowinę warto zwiedzić dla samych monasterów. Malowane monastyry stanowią wizytówkę rumuńskiej Bukowiny, unikalne w skali europejskiej, a nawet światowej. XV, XVI-wieczne prawosławne klasztory pokryte są freskami nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Całości dopełniają wspaniałe krajobrazy malowniczych wiosek i panoramiczne widoki z górskich przejazdów krętymi drogami, choć mocno sfatygowanymi, to jednak doskonale uzupełniającymi te sielskie i związane z naturą odczucia z przemierzania tych regionów. Dalsza nasza trasa przebiegała w Transylwanii, do której wjechaliśmy poprzez przełęcze pasma gór Południowych Karpat w okolicy Bicaz. Pobyt i przejazd obfituje w kolejne zdarzenia, w których tak silnych uroków moc tkwi, że brak chęci powrotu do domu jak zwykle zabełtał nam umysły.

Siedmiogród – Transylwania to kraina historyczna położona na Wyżynie Siedmiogrodzkiej, wewnątrz łuku Karpat, które zamykają go od wschodu i południa. Od północy granicę stanowią Góry Rodniańskie, od zachodu zaś Góry Bihorskie. Główne miasta Siedmiogrodu to Braszów, Kluż-Napoka i Sybin. Dzięki swej burzliwej przeszłości, Siedmiogród obok ludności rumuńskiej zamieszkują liczne mniejszości narodowe (m.in. Węgrzy, Szeklerzy, Sasi siedmiogrodzcy, Romowie. W starożytności Siedmiogród stanowił ośrodek państwa Dackiego. Później, w odróżnieniu od Mołdawii i Wołoszczyzny należał do korony Królestwa Węgierskiego i znajdował się w kręgu kultury łacińskiej. Od XVI do końca XVII w. istniało tutaj księstwo siedmiogrodzkie uzależnione od imperium osmańskiego, później Siedmiogród znajdował się pod władaniem Habsburgów. Stanowi część Rumunii od zakończenia I wojnie światowej i zawarcia traktatu w Trianon w 1920 r. (z przerwą w okresie II wojny światowej, gdy duża jego część przez pewien czas znajdowała się w granicach Węgier).

Chłoniemy wszystkimi zmysłami to połączenie historii sięgającej czasów Rzymian, Daków i wszechwładnego Wlada Palownika, czyli Drakuli urodzonego w Sighisoarze. Przydomek “palownik” związany jest z upodobaniami, które stosował w trakcie działań wojennych. Podczas zmagań z hordami Turków, Drakula posuwał się do bestialskich rozwiązań, które stworzyły z niego ikonę demonizmu. Przed jednym ze starć, gdy sułtan Mahmed II, stojący na czele oddziałów tureckich, zmierzał w głąb Wołoszczyzny, by uderzyć w oddziały Włada, ten przygotował mu “niespodziankę” w postaci lasu pali. Mahmed II natknął się na ok. 20 tysięcy pali, na które ponabijani byli jeńcy tureccy. Legenda Drakuli odżyła, gdy stał się on pierwowzorem bohatera książki Brama Stokera “Drakula”, wydanej w 1897, transylwańskiego hrabiego–wampira o imieniu Dracula. Postać ta stała się symbolem kultury popularnej i została wykorzystana m.in. w licznych filmach.

Krajobrazy widziane z siodełka motocykla, szczególnie podczas pokonywania słynnej, jeszcze surowej, nie do końca wyasfaltowanej trasy Południowych Karpat, czyli „Transalpiny” z jej przełęczą Urdele usytuowaną na wys. 2145m.n.p.m.zachwycają groźnym wizerunkiem i chłodem. Odwiedzamy Timisoarę, kolebkę wyzwolonej Rumunii spod władania komunistycznego reżimu Ceausescu .To tutaj 20 grudnia 1989 r. po krwawych zamieszkach Timişoara została ogłoszona pierwszym wolnym miastem w Rumunii. Powodem wybuchu buntu było przymusowe przesiedlenie węgierskiego pastora ewangelickiego Laszlo Tokesa zorganizowane przez tajną policję Securitate. Kierując się na północ ponownie do Marmaroszu dotarliśmy do centrum narciarskiego Izvoarele usytuowanego koło Baia Mare.

Wypadałoby wspomnieć choć troszkę na temat niesamowitej gościnności Rumunów jak i sztandarowej zupie o nazwie- ciorba de burta, o pieczonych kiełbaskach z mielonej wieprzowiny lub baraniny o nazwie- mici, no i oczywiście bezkonkurencyjna papka kukurydziana o nazwie- mamaliga, natomiast daniem narodowym są gołąbki o nazwie- sarmale. Rumunia proponuje dobrej jakości wina, co nie uszło naszej uwadze. Najpopularniejsze to Cotnari oraz Murfatlar, natomiast naszym ulubionym piwem stał się Ursus.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze na Węgrzech o znany z produkcji win Tokaj. Wina tokajskie są znane i cenione w całej Europie już od XV wieku. Rozróżnia się dwa główne rodzaje tokaju: szamorodni, otrzymywany z moszczu tłoczonego z niesortowanych winogron i aszu – dosładzany wybranymi podsuszonymi winogronami. Tokaj powstaje przede wszystkim z owoców szczepu furmint (nazywa się tak także lżejszą odmianę wina), który stanowi 70 proc. uprawianych w rejonie winorośli.

Specyficzny był to dzień, sobota 25 czerwca 2011r, właśnie w tym miejscu na rynku Węgry przekazały Polsce oficjalne przywództwo w Unii Europejskiej. Piękna kostiumowa parada, częściowo na koniach, honorowe salwy, gdzie się nie obejrzeć- wino, tak więc aby nam Polakom dobrze te klucze służyły, poddaliśmy się degustacji tokajskich win w podziemiach, słynnych Piwnic Rakoczi, co rusz wypowiadając jakieś zaklęcia z przesłaniem dla polityków.

Tydzień szybko minął, dostarczył nam ponadto wielu doznań kulinarnych, nawiązaliśmy nowe kontakty i choć język rumuński nie jest naszą domeną, jakoś nigdy nie było to przeszkodą w dysputach i rozmowach. W czasie wyjazdu nie dopadła nas ani jedna kropla deszczu i bezpiecznie powróciliśmy niedzielnego popołudnia do Bielska Białej żegnając się z kompanami naszej podróży Alą i Krzyśkiem .

…jest takie miejsce trwające inaczej…Rumunia…jest taki czas…koniec czerwca 2011…i jest kolaż w oczach tego, co już kiedyś było…i tego wszystkiego co ma nadejść…zabraliśmy się w podróż tam i z powrotem…taki powrót do dziecięcych lat…gdzie treści i obrazy powodują pomlask wyobraźni…kiedy to zapach siana panoszył się pomiędzy zwojami w głowie…a wśród trakcji papilarnych zawsze czuło się, tylko to co naturalne…każdy z nas pamięta jakieś miejsce z dzieciństwa, które jest czymś więcej niż tylko wspomnieniem…miejsce gdzie tkwi nieopisana tajemnica i nieodgadnione poczucie bliskości…to tam wracamy do swoich marzeń i snów…to tam czujemy zapach dzieciństwa…bo kiedyś przecież spełni się ryty na dłoni los…kiedyś to on sprawił, że w moich żyłach popłynęła rumuńska krew…to właśnie tam moje istnienie otrzymało drugą szansę…wspomnienia ciągle żywe…tysiące sekund bez oddechu…a jednak mam wrażenie, że sięgam w pamięci nieprzerwanie po chwile spędzone tam…to chwile które tak szybko przychodzą i odchodzą…jak dzień i noc po sobie…takie deja vu…dlatego też powracam w tę magiczną krainę…tam ciągle widzę to, co jakże już deficytowe w naszym kraju…i ciągle to natrętne pytanie…jak jeden człowiek…(Nicolae Ceaucescu)… mógł doprowadzić tak wielu do destrukcji, z której coraz trudniej wyjść…zmiany są tak znikome, jakby dostały odroczenie na kiedyś tam…próba zmian nic nie zmienia…czasem tylko na horyzoncie dostrzec można ołtarz z kompleksów…taki nieznanego pochodzenia pieniądz, zamieniony w sen o potędze…i pomimo, że rumuński okręt płynie dalej…choć żagiel rozdarty i dno przecieka…mimo, że do wyspy dobrobytu za daleko…obywatele trzymają ster jak w amoku…a Unia Europejska obserwuje ten rejs z boku…

…Wiola…

Aby uzupełnić przedstawiony powyżej obraz Rumuni i zachęcić do odwiedzenia tego pięknego i ciekawego  regionu Europy, dołączamy poniżej zeszłoroczną relację z przejazdu przez ten kraj na trasie od granicy z Mołdawią, poprzez Bukareszt, Braszow, trasę Transfogarawską, Sibiu do granicy z Węgrami.

… Rano kontynuujemy jazdę do Bukaresztu, chcemy pooglądać te cuda które w latach komunistycznej dyktatury stworzył w tym mieście ten niegdyś najważniejszy – teraz polecą wszystkie jego przydomki „ Geniusz Karpat”, „Słońce Nadziei”, „Jutrzenka Przyszłości”, „Ziemski Bóg”- Nicolae Ceausescu. Za cenę głodu i nędzy narodu upodabniał stolicę Rumunii do Paryża. Niby dla komunistycznej partii wybudował Dom Ludowy na skalę jakiegoś niezwykłego pałacu, drugi po Pentagonie największy administracyjny budynek na świecie. Wyburzył stare dzielnice, by powstał potężny plac budowy pod pałac i budynki dla jego pracowników. Byłem w Bukareszcie ostatnio 30lat temu i nie poznałem żadnego z miejsc, po prostu tamtych miejsc już nie ma. Zwiedzamy te cuda, a pobyt w pałacu pokazuje obraz głupoty i skali wielkości, a może raczej kompleksów tego maniaka, czegoś tak niezwykłego w życiu nie widzieliśmy, marmury, alabastry, żyrandole tak potężne i strojne, że gdyby taki spadł, zapewne wywołałby trzęsienie ziemi, dywany w większości różowe i czerwone, wystrój w podobnych tonacjach i jak przystało na kult jednostki wszystko wyzłocone, ogromne i stylowo pomieszane co wywołuje na naszych twarzach tzw.”rybkę”. Niestety, a raczej na szczęście nie dokończono tego dzieła , gdyż sfrustrowany sytuacją naród temu przeszkodził i wysłał dyktatora wraz z małżonką w zaświaty. Pamiętam ten moment i bardzo chciałam zobaczyć miejsce ich pochówku na cmentarzu Ghencea w Bukareszcie, o mały włos byłoby to spotkanie bardzo realne, lecz akurat w czasie naszego pobytu odbywała się ekshumacja wodza i jego żony, by potwierdzić iż, to na pewno oni są tam pochowani.

Po zwiedzeniu stolicy przemieszczamy się jeszcze do miejscowości Rasnov, jadąc drogą E60 przez karpacki kurort Sinaia, a następnie za Azuga w lewo przez góry drogą nr 73a. Wynajmujemy pokój w pensjonacie i degustujemy rumuńskie narodowe potrawy (ciorba de burta – specyficznie przyrządzone flaki, sarmale – niby nasze gołąbki) popijając winem z winnic Mulfatlar.

Następnego dnia okazało się, że jeden z najświetniejszych zamków chłopskich ulokowany na wzgórzu nad miasteczkiem jest zamknięty do zwiedzania z powodu renowacji. Zadowalamy się więc jedynie wyglądem zewnętrznym i bryłą budowli, następnie kierujemy się dalej drogą nr E1, przez narciarski kurort Pojana Brasov do Brasova. Zwiedzamy tą perełkę Karpat Południowych nazywaną przez miejscowych „prawdopodobnie najwspanialszym miastem świata” – my potwierdzamy – prawdopodobnie tak jest. Podziwiamy panoramę miasta z góry Tampa (955m.n.p.m.) wyjeżdżając tam kolejką linową, która startuje prawie z samego centrum.

Zaskakuje nas tu ciekawa wystawa, którą zorganizowano na miejscowym rynku przypominającą upadek komuny we wschodniej Europie i jak wielce do tego przyczyniła się Polska, ówczesny ruch Solidarności i jak inni cenią nasz naród za to. Tu widzimy również jak ta fala przechodziła przez kolejne państwa; Czechosłowację, Rumunię i NRD, a później Ukrainę.

Następnie jedziemy do zamku w Bran, słynnego z opowieści o Drakuli, a w którym to on sam osobiście nigdy nie przebywał. Choć panuje w tym miejscu wielka komercja, uważamy, że warto obejrzeć tą budowlę wraz z przyległym skansenem. Dalej to przejazd przez Karpaty malowniczą drogą nr 73 do Campulung i dalej 73c do Curtea de Arges, a następnie 7c, aby dotrzeć pod prawdziwy zamek Vlada Palovnika „Draculi”, który absolutnie nie był wampirem, lecz stanowczym i srogim władcą Wołoszczyzny który w trakcie działań wojennych nabijał turków na pale i w sposób jedyny w swoim rodzaju rozwiązywał problemy złodziejstwa. Z nieszczęśnikami oraz żebrakami postąpił w podobny sposób, zaprosił ich na ucztę w zamku, zapytał czy może im jakoś pomóc, odpowiedzieli że tak, więc ich wszystkich zgładził i rozwiązał w ten sposób ich trudny los. Zamek ten umiejscowiony na początku trasy Transfogaraskiej w Poienari. Tu też korzystamy z usług gospodarstwa agroturystycznego i śpimy w świetnych warunkach u sympatycznych Rumunów, pary, uśmiechniętych i serdecznych staruszków.

Rankiem wychodzimy po 1480 schodach na wzgórze, gdzie nad przełęczą dominują monumentalne ruiny murów warownego zamczyska. Następnie przejazd na drugą stronę Karpat trasą Transfogaraską, która jest również dziełem wizji Ceausescu. Dla nas to typowa alpejska droga przez góry, niczym szczególnym się nie wyróżnia, jak wszystkie, podobnie ciekawa i krajobrazowo piękna. Na szczycie po przejechaniu tunelu typowy rumuński jarmark. Nasz GPS pokazuje 2100 m.n.p.m. temp.20ºC.

Jeszcze tego dnia zwiedzamy następną perełkę Rumunii, czyli Sibiu. Zachwyca nas dosłownie wszystko; piękno, spokój, kameralność, nastrój, wszechobecne kwiaty i te dachy domów z gibelkami w kształcie patrzących oczu, zwanymi „oczami miasta” Przez trzy godziny rozkoszujemy się widokami i atmosferą tego miejsca. Drogą nr.1 docieramy później do Alda Jula i dalej nr.74 za Zlatną znajdujemy schronienie na dzisiejsza noc w rodzinnym pensjonacie „Vila Nutica” o wystroju pt.”o bajko ty moja”.

Będąc na tej stronie zapraszamy do przeglądnięcia następnych reportaży z objazdu Rumuni:

1. Przejazd przez centralno-zachodni obszar w drodze na Bałkany w 2014r. (kliknij tutaj)

2.Przejazd przez Rumunię w poprzek w drodze do Azji w 2015r. (kliknij tutaj)

3.Objazd Maramuresz, Bukowiny i Transylwanii na trasie w Alpy w 2016r. (kliknij tutaj)