Generalnie mieliśmy być w tym czasie naszą wyprawową Toyotą na Saharze w Libii, jednak sytuacja na Bliskim Wschodzie ponownie zakłóciła nasze plany… Na całym obszarze krajów arabskich jest na tyle w związku z tym niestabilnie, że zorganizowana wyprawa została odwołana.

Auto po ostatnich afrykańskich perypetiach po ośmiu miesiącach powróciło do kraju (na tydzień przed zakończeniem ważności karnetu CPD), zostało doczyszczone, przeglądnięte i wyserwisowane, gotowe do kolejnych wypraw…

Co robić…? Wybór padła na Albanię, choć już listopad z pewnością jedziemy w ciekawy obszar i do ciepłego… taki plan na szybko…  jest sporo ciekawych tras w tym kraju do pokonania. Podczas wcześniejszych wypraw motocyklowych, z których pierwsza była w 2004r. minęły prawie dwie dekady, będzie okazja do zaobserwowania zmian i przejechanie nieprzebytych szlaków:

23-11-06-165-albania_trasy

Ceny oleju napędowego, waluta, przeliczniki – Bałkany listopad 2023r:

( H ) Węgry 1 USD = 354,8951 HUF, diesel: 1,675€ – 7,472PLN,  100 Forint (HUF) = 1,1473 PLN

( R ) Rumunia 1 USD = 4,5475 RON, diesel: 1,531€ – 6,833PLN 1Lej (RON) = 0,8750 PLN

(BG) Bułgaria 1 USD = 1,8160 BGN, diesel: 1,447€ – 6,457PLN, 1Lew bułgarski (BGN) = 2,2739 PLN

(MK) ( NMK) Macedonia Pn. 1 USD = 58,49 (MKD) denar macedoński, diesel: 1,33€ – 5,98PLN – 81.5 MKD, 100 Denar = 7,26 PLN (najtańsze paliwo)

(MNE) Czarnogóra €, Czarnogóra diesel: 1.58€,  waluta: Euro

(AL) Albania 1 USD = 100,01 Lek (ALL), diesel: 1,898€ – 8,470PLN,    100 Leków (ALL) = 4,29PLN

(HR) Chorwacja €, Chorwacja diesel: 1,742€ – 7,772PLN, waluta: Euro

(BIH) Bośnia i Hercegowina 1 USD = 1,85 marka bośniacka (BAM), diesel: 1,439€ – 6,419PLN, 1 marka bośniacka (BAM) = 2.28422 PLN

(SRB) Serbia 1USD = 111,0250 RSD dinar serbski, diesel: 1.809€ – 100 dinar serbski (RSD) = 3,08 PLN

02.11.2023 czwartek – „Chałupa na Górce” > Żylina > Bańska Bystrzyca > Szolnok > Kunszentmarton – 460km

Typowa przejazdówka, pogoda wspaniała, tylko bardzo wietrznie – ponieważ unikamy głównych dróg jak „diabeł wody święconej”, na trasie najpierw mizerota słowacka, a później taka sama węgierska – czyżby te rejony jeszcze nie wyzwoliły się z komunistycznej struktury i myślenia…? Zewsząd wieje beznadzieją… Patrzymy na rozwój naszego kraju, choć mocno zatrzymany na przestrzeni ostatnich ośmiu lat, lecz tu sprawy mają się jeszcze gorzej – moja diagnoza – brak społecznej aktywności, kasy i działalności samorządów, te polskie mogą być wzorcem do naśladowania… Nadal w wielu rejonach można przybyć w te strony jak do żyjącego skansenu komunistycznych czasów… Na nocleg zostajemy na parkingu stacji paliw tuż przed małą miejscowością, Kunszentmarton.

03.11.2023 piątek – Kunszentmarton > 45 > Hodmezcvasarhely > 431 > Mako > (gr.R) > Samicolau Mare > 59B > Jambola > Moravita > 57 > Tabula Trajana – 430km

Dopiero w Rumunii mamy atrakcje w postaci ciekawych krajobrazów… Ponadto te specyficzne wioski i ich architektura – zawsze pozytywnie nastrajają. Im bliżej Dunaju tym ciekawiej. Ostatnie kilometry dzisiejszej trasy przemierzamy w ulewnym deszczu, trochę kiepsko, gdyż przemieszczamy się brzegiem Dunaju po, rumuńskiej, wschodniej stronie, gdzie jeszcze nigdy nie jechaliśmy. Na szczęście w okolicy „Tabula Traiana” przestało lać i możemy wykonać kilka fotek. Dotychczas było nam dane jedynie widzieć to miejsce z drugiego, serbskiego brzegu. Tu też, pod wykutą w skale maską „Decebala Rex” pozostajemy na dzisiejszy nocleg

04.11.2023 sobota - Tabula Trajana > Orsowa > Krajowa – 150km

Po dotarciu do Krajowej, punktualnie w południe, spotykamy się z Andrzejem, bratem Wioli i od razu idziemy w miasto. Andrzej pełni tu misję w ramach kontyngentu wojsk NATO. Obchód rozpoczynamy od wizyty w restauracji „Minerwa” ulokowanej budynku o wykwintnej strukturze pałacowej, w typowym stylu dla rumuńskiej architektury przełomu XIX i XX w. Wnętrza wręcz przytłaczają przepychem z subtelnymi wtrąceniami nuty orientalnej… Co ciekawe, ceny bardziej niż zadowalające, a potrawy zachwycą najbardziej wybredne podniebienia… było tak smacznie, że kolację zaserwowaliśmy sobie również w tym lokalu…

Tym razem śpimy w hotelu „Prestige” w samym centrum miasta – za nocleg rodzin wojskowych płaci wojsko.

05.11.2023 niedziela – Krajowa > Calafat > gr. z Bułgarią (most 6€) > Vidin > Montana > Bierkowica > Sofia > Pernik > Kiustendia > gr. z Macedonią > Kriva Polanka > Kratowo – 480km

Po śniadaniu i po pożegnaniu z Andrzejem ruszamy w kierunku granicy z Bułgarią w Calafat. Granice przekraczamy mostem nad Dunajem (6€). Bułgaria niczym nie zaskakuje, jak było dziadostwo, tak nadal trwa… komunistyczny skansen Europy. Śmieci walają się wzdłuż drogi, wioski tao jakiś horrorystyczny koszmar… Pogoda dopisuje rozkoszujemy się krajobrazami… Pod wieczór docieramy do granicy z Macedonią. W Krivej Poliance tankowanie, gdyż tu, z całej planowanej trasy najkorzystniejsza cena diesla – 1,33€. Już po ciemku docieramy do małej miejscowości Kratowo, gdzie na parkingu zakładamy dzisiejszą bazę noclegową.

06.11.2023 poniedziałek – Kratowo > Negatino > Vozartsi > Prilep > Bitola > jezioro „Prespansko Ezero” > Stenje > gr. z Albanią > SH 79 > Korcza > SH 75 > Leskovik > SH 60 > przy gr. z Grecją > SH80 > Abandoned Bridge – 450km

Od rana pokonujemy kręte dróżki Pn. Macedonii. Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni zmianami w tym kraju i tylko na plus… W porównani z Bułgarią widać działanie służb publicznych, czysto i przyjemnie… drogi w nienagannym stanie. W cudownej pogodzie (25ºC) przemierzamy przestrzeń tego kraju. W południe docieramy nad „Prespansko Ezero”, które swymi wodami graniczy z Albanią i Grecją. Widać, że czasy prosperity turystycznej tego regionu od strony macedońskiej skończyły się na czasach byłej Jugosławii… Ośrodki wczasowe z tamtego czasu ulokowane nad jeziorem przechodzą w stan ruiny… nawet w kurortowej wiosce Stenje wieje pustką. Tuż za tą miejscowością przekraczamy granicę do Albanii na drodze SH79. Od tego momentu podróżujemy drogami tysięcy zakrętów… Do Korcza super nowa droga, dalej po wjechaniu na SH75 jedziemy już w zdecydowanie gorszym stanie dróg… to mieszanina starego asfaltu, szurtu i obecnej przebudowy. Na nocleg zostajemy nad rzeką Vjose przy specyficznym wiszącym moście „Abandoned Bridge”, tuż przy granicy z Grecją.

07.11.2023 wtorek – Abandoned Bridge > SH80 > Permet > SH75 > Lazat > SH4 > Zamek w Gjirokastrze (UNESCO) > SH4 > Jorgucat > SH78 > Muzine > SH99 > Błękitne oko – Syri i Kalter „Blue Eye” > SH99 > Gjashte > SH98 > Cuke > SH81 > Butrint Ancient Theatre (UNESCO) > SH81 > Sarande „Isabela Apartments” – 190km

Ruszamy wczesnym rankiem, góry osnute poranna mgłą. Droga bardzo kreta ale w super stanie, jedynie bardzo wąska. W miejscowości Lazat wpadamy na główną drogę SH4 i już szybciutko docieramy do miasta Gjirokastra. Nas jednak interesuje tylko jego historyczna część, ulokowana w górze wokół zamku. Cytadela w Gjirokastrze została wzniesiona w XII wieku i wraz z wieżą zegarową uznana została za pomnik narodowy Albanii. Twierdza położona jest na wzniesieniu i dominuje nad Starym Miastem, które w całości zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Narodowego UNESCO. Za murami zamku mieści się muzeum militariów z czasów II wojny światowej ze szczątkami przechwyconego amerykańskiego samolotu zwiadowczego Lockheed T-33. Z tarasu widokowego rozpościera się piękna panorama kamiennej Gjirokastry (wstęp wraz ze zwiedzaniem muzeum 600leków od os.). Zamek na przestrzeni lat był wielokrotnie przebudowywany i pełnił wiele funkcji. Za panowania Alego Paszy twierdza była fortecą wojskową, natomiast w czasie II wojny światowej schronieniem dla mieszkańców miasta przed bombardowaniami. Rząd króla Ahmeda Zogu wykorzystywał obiekt jako więzienie polityczne, które obecnie udostępnione jest do zwiedzania.

Po spenetrowaniu twierdzy i spacerze po stromych uliczkach starego miasta zwanego „miastem srebrnych dachów i tysiąca schodów”, ruszamy dalej na trasę do specyficznego miejsca jakim jest „Błękitne oko”, zwane tu „Syri i Kalter”, a jest to wielkie źródło wybijającej rzeki, o kolorach błękitu. Czterokilometrowy spacer do źródła (tam i z powrotem), był dla nas wielkim relaksem po wielokilometrowej, samochodowej podróży. Źródło położone pomiędzy skalistymi i zielonymi zboczami, dzięki swojej głębokości przybiera błękitne i szmaragdowe kolory w zależności od pory roku, tworząc fascynujący krajobraz kolorystyczny.

Treking zakończamy przed 14.00, więc jedziemy zwiedzić jeszcze jedno ciekawe miejsce w okolicy, jakim jest starożytne miasto Butrint. Uważane jest za jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Albanii. Ze względu na ogromne bogactwo wartości kulturowych, historycznych i przyrodniczych oraz bogatą historię, Butrint w 1992 r. został wpisany na listę UNESCO (wstęp 1tys. leków od os.). Spacer po rozległym terenie zajął nam ponad godzinę. Co ciekawe, po okresie prosperity pod administracją bizantyjską, a następnie krótkiej okupacji przez Wenecjan, miasto zostało opuszczone w późnym średniowieczu, gdy na tym obszarze niegdysiejszego morza utworzyły się bagna.

Późnym popołudniem opuszczamy to antyczne miasto i kierujemy się do centrum Sarandy, gdzie poprzez „Booking”, zarezerwowaliśmy apartament z widokiem na Adriatyk – „Isabela Apartments”, adres: Rruga Janaq Kumi Building 40, Saranda, 9700, Albania, tel: +44 7445 489800 (18€ za noc – „full wypas”, to jedynie 80zł, a mamy do dyspozycji kuchnię, balkon z widokiem na morze, parking i sympatycznych gospodarzy…!). Jak patrzymy na dzisiejszy dzień to możemy podsumować to jednym zdaniem… Albania jest piękna, szczególnie o tej porze roku… listopad, a my rozkoszujemy się letnimi klimatami gdzie temperatura rozpieszcza nas 24ºC i pełnią słońca i lazurem nieba…

08.11.2023 środa – Sarande „Isabela Apartments” > nowa droga do stolicy > SH4 > SH75 > Këlcyra > SH74 > Suke > 7km za Suke na drodze SH74 nawrotka – droga nieprzejezdna > Suke > SH74 > Këlcyra > SH75 > SH4 > Zhulaj (32km od wjazdu na SH4, tuż za restauracją „Tradita” silnik odmówił posłuszeństwa) – 148km > Tirana – Toyota Albania – 165km na lawecie

Rano zadowoleni z super lokum i wspaniałego poprzedniego dnia ruszamy dalej na trasę, a pierwszym celem jest miasto Berat, zwane „miastem tysiąca okien” (UNESCO). Na rogatkach podjeżdżamy pod jeden z bunkrów, których w latach komunistycznej izolacji wybudowano 750tyś wg projektu bezwzględnego dyktatora Envera Hodży. Dla Albańczyków samo wymawianie jego nazwiska jest powrotem do dramatu jaki wyrządził im ten człowiek, który uważał Breżniewa za nadmiernego „liberała”, zakazał wszelkiej religii w państwie i wybudował więcej bunkrów i schronów niż ma lub miała większość państw Europy razem wziętych. Chciał przekształcić Albanię na wzór Chin Mao Zedonga, by tego dokonać zamienił swoich rodaków w posłuszne kukiełki sterowane przez milicje polityczną, a bardziej niepokornych wysłał do obozów tworzonych na podobny wzór co nazistowskie Niemcy. Hodża swoimi zbrodniami odebrał Albańczykom godność, o te godność musieli walczyć aż do początku lat 90-tych. Zbrodnie Hodży mimo upływu lat nie zostały zapomniane i pewnie prędko to się nie zmieni.

Do Berat wybieramy drogę przez góry, chcemy tam dotrzeć poprzez drogę SH74, która jest w znaczącej swej części nadal szutrowym traktem. Wyjazd z Sarandy wspaniałą, nową drogą poprzez tunel „Tuneli i Kardhiqit”. Po wjeździe na starą trasę SH4 jedziemy nią kilkanaście km aby zboczyć w drogę SH75, którą po 25km docieramy do Këlcyra. Tu wjeżdżamy na SH74, gdzie za miejscowością Suke kończy się asfalt, a paru kolejnych kilometrach zatrzymują nas koparki i spychacze, które pracują przy przebudowie i modernizacji tej trasy. Po wywiadzie mamy jasność sytuacji, droga w tych warunkach jest nieprzejezdna, tym bardziej, że zaczęło lać „jak z cebra”. Do Berat musimy jechać okrężną trasą – mieliśmy jedynie 60km do celu, teraz mamy 160 i 60 km „w plecy”, gdyż musimy się wrócić 30km do głównej trasy SH4. No cóż, wracamy… Jednak to nie koniec naszych negatywnych przygód… Będąc już na trasie SH4, kilka km za miejscowością Mamaliaj podczas podjazdu pod strome wzniesienie, silnik zaczął dziwnie pracować, po czym z ostrym dźwiękiem zgasł.

Niespodziewana sytuacja, pierwsze spostrzeżenie smród spalonego oleju, ale temperatura płynu chłodniczego w normie. Zjechaliśmy na luzie, tyłem około dwa km na parking przed restauracją „Tradita” i sprawdzam co się stało. Wyraźnie widać, że za mały stan płynu chłodniczego. Sytuacja wskazuje, że przytarł się któryś z tłoków. Po dolaniu wody (1,5l) i ostygnięciu silnik odpalił, jednak pracuje nierówno i ze stukami. Właściciel restauracji sprowadził nawet mechanika, ale nic sensownego z tego nie wynikło, a całej diagnozie i próbie znalezienia rozwiązania przeszkadzał ulewny deszcz. No cóż jest poważna awaria, lecz będziemy próbowali jechać dalej… Niestety po przejechani niespełna kilometra tym razem temperatura błyskawicznie podskakuje do wartości wrzenia, a kłęby pary wydobywają się spod maski. Wracamy na parking pod restaurację i dumamy co teraz zrobić…? Ja, jako wyuczony silnikowiec analizuję przyczyny awarii, jest prawdopodobne, że oberwał się wirnik na pompie wody i zamiast wymuszać obieg, blokuje przepływ płynu chłodniczego, tymbarskiej, że nie ma obiegu również w nagrzewnicy ogrzewania (mimo włączenia pełnego grzania leci zimne powietrze). Podejmuję szybką decyzje, przetransportujemy auto na lawecie do serwisu Toyoty w Tiranie, a równolegle załatwiam organizację transportu naszego auta do kraju. Jeśli będą mieć pompę wody do tego typu Hiluxa, to spróbujemy ją wymienić, jeśli nie, to jutro wyjeżdża po nas swoją lawetą karawaningowy kolega Bartek, prowadzący pomoc drogową na naszym terenie w Czechowicach Dziedzicach.

Z pomocą klientów restauracji udało się zamówić kierowcę z lawetą z pobliskiej miejscowości i za ustaloną stawkę 300$ USA, jedziemy 165km do serwisu Toyoty w Tiranie. Na miejscu jesteśmy przed 21.00, strażnik wpuszcza nas na parking i pozwala rozbić obozowisko. Serwis umiejscowiony jest przy głównej drodze z Dures do stolicy, zwanej tu autostradą, 8km przed centrum Tirany, opodal lotniska. Huk i negatywne, stresowe sytuacje dnia powodują, że noc można zaliczyć do całkowicie nieprzespanych…

23-11-09-125-plan-albania

09.11.2023 czwartek – Tirana

Rano o 8.00 szukamy pomocy w serwisie. Szef warsztatów od razu oświadcza, że nie ma mocy przerobowych, nie ma pompy, a na zamówioną będzie trzeba czekać około dwa tygodnie. Nic tu nie zdziałamy, więc telefon do Bartka i uruchamiamy transport auta do kraju. W odpowiedzi mamy jasność, będzie po nas za dwa dni…

Obok serwisu znajduje się przyjemny hotel „Mark Hotel”, gdzie wynajmujemy pokój na dwie kolejne noce (za dwie noce 440zł ze śniadaniem), adres: Rruga Industriale Autostrada Tirane – Durres km 4, Tiranë, Albania 9P5J+HJ5 Kashar, Tirana 1001).

Ponieważ dzisiaj ponownie powróciła letnia aura, decydujemy się na kompleksowe zwiedzenie Tirany – od jutra ma znów lać i to „jak z cebra”, no cóż jesień potrafi być w tych rejonach bardzo upierdliwa co do pogody.

Bierzemy taxi (15€) i ruszamy do centrum. Właściwie wszystkie atrakcje stolicy Albanii mieszczą się w zakresie kilku minut spaceru od centrum, jakim jest Plac Skanderbega. Dopiero niedawno został wyłączony z ruchu kołowego i szybko stał się popularnym miejscem spacerów. Nad placem góruje 11-metrowy pomnik Skanderbega na koniu, odsłonięty w 500. rocznicę śmierci bohatera narodowego.

Kolejno zwiedzamy zabytkowy meczet Ethem Beja i wieżę zegarową, bunkier Bunk’Art 2 ulokowany w centrum miasta, zaledwie kilka kroków od placu Skanderbega (wstęp 7€ od os.). W tajnej, podziemnej części dawnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w 24 salach, stworzono ekspozycję przedstawiającą dzieje resortu spraw wewnętrznych, policji politycznej, narzędzia inwigilacji i formy prześladowań w okresie rządów Envera Hodży. Znajduje się tu także niewielka galeria sztuki post-totalitarnej.

Obok centrum mieszczą się ruiny tirańskiego zamku. Forteca Justyniana to zabytek dziedzictwa kulturowego Albanii, który pochodzi z 1300 roku i jest pozostałością po epoce bizantyjskiej. Zamek ten był kiedyś główną twierdzą Tirany. Obecnie wewnątrz murów obronnych powstało centrum kulinarno-kulturalne stolicy. Znajduje się tu wiele restauracji serwujących tradycyjne dania albańskie, ale także galerie czy butiki z rękodziełem. Prowadząca do zamku Rruga Murat Toptani to również jedna z ulubionych ulic spacerowych mieszkańców, wzdłuż której ulokowały się przyjemne kawiarnie.

Na koniec pozostawiliśmy sobie bardo specyficzny obiekt, betonową piramidę będącą bezsprzecznym symbolem Tirany. Została wybudowana pod koniec lat 80-tych przez córkę dyktatora i jego zięcia, którzy chcieli w ten sposób uczcić śmierć Envera Hodży. Miało tam powstać jego mauzoleum, jednak gdy otworzono piramidę dla zwiedzających znajdowało się w niej wyłącznie muzeum ukazującego jego dorobek. Po upadku komunizmu Piramida służyła jako centrum konferencyjne, potem były plany by stworzyć tu kino i teatr. Raz na jakiś czas pojawiały się głosy by piramidę całkowicie zburzyć, ale mieszkańcy stanowczo zaprotestowali przeciwko takiemu rozwiązaniu. Przez lata na dobre wpisała się w krajobraz miasta, była też ulubionym miejscem spotkań mieszkańców. Na początku 2021 roku rozpoczęły się prace, które miały na celu przekształcenie piramidy w centrum edukacyjno-kulturalne dla młodzieży. Autorem projektu jest holenderskie studio studio architektoniczne MVRDV. Obecnie prawie całkowicie ukończony projekt, ciekawie wkomponowuje się w nową, architektoniczną wizję przekształcającej się stolicy.

Wracamy do hotelu… Bartek na trasie planuje dojechać dzisiaj do Zadaru…. czekamy

10.11.2023 piątek – Tirana

Za oknem deszcz, czekamy na transport. Hotel spełnia wszystkie oczekiwania – parking, czysto, schludnie, wi-fi, śniadanie w stylu o jakim nawet nie marzyliśmy…

Bartek mocno zmordowany ostatnim odcinkiem przez Czarnogórę i Albanię dociera pod hotel o 21.30. Ruszył wczoraj w południe z Polski, jadąc przez Słowację, Węgry, Chorwację, Czarnogórę i po pokonaniu 1560km dotarł do Tirany. Pakowanie auta zostawiamy na jutro, gdyż nie mogło się obyć bez wspólnego, powitalnego drinka…

11.11.2023 sobota – Tirana > gr. z Macedonią > Ohrid > Skopie – 400km

Po hotelowym śniadaniu, które tym razem odbyło się nieco później, pakowanie auta na przyczepę. Laweta na Iveco ma zbyt małą nośność, by zapakować na nią naszą Toyotę. Przyczepa spełnia przepisowe wymogi, lecz będzie się ją trudno ciągnąć niedociążonym ciągnikiem. Musimy jechać uważnie i niezbyt szybko. W południe ruszamy ze stolicy Albanii w kierunku granicy z Macedonią na wysokości Ochrydzkiego Jeziora. Wybraliśmy tę trasę ze względu na jej konfigurację i krętość… po pokonaniu albańskich i czarnogórskich winkli będzie w miarę prosto i równo, a trasa jest tylko nieco dłuższa… Jeszcze tego dnia docieramy do Skopje i zostajemy na noc w Hotel Fama, 74 Boulevard Krste Petkov Misirkov 74 Boulevard Krste Petkov Misirkov, Skopje, 1000, Macedonia Pn.Tel: +38978416224 (43€ za pokój 3os.). Super cena i bardzo dobra lokalizacja, gdyż jedynie100m od Starego Miasta, jednak nie dla takiego zestawu jakim my jedziemy. Musieliśmy auta pozostawić trzy kilometry od hotelu, na parkingu pod stacją paliw, a na miejsce noclegu dojechać taksówką.

12.11.2023 niedziela – Skopie > gr. z Serbią > Nisz > Belgrad > Nowy Sad > Subotica – 630km

Lokalizacja była tak dogodna, że rano udało się jeszcze szybkim spacerem obejść część starego Skopie. Po śniadaniu ruszamy dalej na trasę. Po 60km wjeżdżamy na autostradzie do Serbii i właściwie aż do wieczora w tempie 85km/h przemierzyliśmy jej całe terytorium. Na nocleg zajechaliśmy do kurortowej wioski Palić na obrzeżach Suboticy- Guesthouse Kristina Barska 1d, Palić, 24413, Serbia Tel: +381606124692 (27€ za pokój 3os.) – super warunki warty polecenia dla każdych podróży ok 600km od granicy z Polską. Ciekawostką dzisiejszego dnia był zakup polskiej wódki „Krupnik” na stacji paliw…? 0,7l w przeliczeniu 29zł…? Chyba jakiś lapsus, bo tańsza o 1/3 niż w Polsce, a wszystkie inne były cztery razy droższe… Przed spaniem była niezawodnym środkiem odprężającym…

13.11.2023 poniedziałek – Subotica > Budapeszt > Komarno > Trnava > Żylina > Czechowice Dziedzice – 640km

Dzisiejszy plan to dotrzeć do Czechowic Dziedzic i pozostawić naszą Toyotę w warsztacie, gdzie pojutrze dotrze zamówiony silnik (zakupiony w firmie importującej części ze Szwajcarii z przetargów ogłaszanych przez tamtejsze zakłady ubezpieczeniowe – 96tys. przebiegu, kompletny z osprzętem, gwarancja rozruchowa – 11tys.zł). Już na starcie, na autostradowym przejściu granicznym, kilka km za Suboticą, mamy „zonga”, cofnęli nas z przejścia dla osobówek na przejście dla tirów, gdzie kolejka na parę godzin. Szybka decyzja, nie ustawiamy się do kolejki, tylko jedziemy na równoległe przejście położone na zwykłej drodze z Suboticy do Szegedu. Szczał w 10-tkę, po pół godzinie jesteśmy na terenie UE. Dalej już bez przygód o 20:30 docieramy pod warsztat i rozładowujemy auto. Zmęczeni ale szczęśliwi, dotarliśmy do celu. Musimy w tym miejscu mocno podziękować Bartkowi za sprawne przemieszczenie nas wraz z Hiluxem z Albanii do Polski, a Szczepanowi, który organizuje już naprawę, za sprawne jej przygotowanie… Dziękujemy…!

14.11.2023 wtorek

Wyciągamy silnik, szukamy przyczyny awari. Na ten moment możemy jedynie przypuszczać, że uszkodzeniu uległa uszczelka pod głowicą lub głowica, co spowodowało nagły wzrost ciśnienia w układzie chłodzącym, które doprowadziło do zsunięcia węża z Webasta ( to był najsłabszy punkt) i szybką utratę płynu chłodniczego, co przy jeździe pod górę spowodowało przytarcie na jednym z tłoków.

15.11.2023 środa

Zamówiony silnik dotarł w południe, stan, tak „na oko” wydaje się być w porządku. Szybkie przezbrajanie i uzbrajanie, wymiana podstawowych części osprzętu (rolki, napinacze, paski, sprzęgło, pompa wody, czujniki). O 20:00 silnik gotowy do włożenia, o 22:00 jest już w aucie zmontowany ze skrzynią biegów, a o 23:45 pierwsze techniczne odpalenie… wszystko jest OK…

16.11.2023 czwartek

W południe wszystko poskładane i możemy odbyć pierwsze próby drogowe. Stan techniczny silnika po próbach wydaje się być również OK.. jednak po przejechaniu kilkudziesięciu próbnych km., jeden z wtryskiwaczy zaczął szwankować, należy dokładniej go sprawdzić, co uczynimy jutro…

W tym miejscu należy się małe wyjaśnienie, dlaczego działamy tak szybko…? Nasza Toyota na następne dwa lata zostaje wysłana do Ameryki Południowej, a jej transport został już opłacony, jak również jest konkretna data dostarczenia do spedycji (23.11.2023r.), która drogą morską dostarczy ją do San Antonio w Chile. Transport wykonuje nasza motocyklowa koleżanka Ola Trzaskowska, poprze swą firmę MotoBirds https://motobirds.com/kontakt/ . Na miejscu ma być najpóźniej 9stycznia 2024r.

Stąd ten pośpiech, gdyż musimy ją dostarczyć w pełni sprawną do miejsca załadunku do kontenera, jakim jest magazyn w Markach pod Warszawą.

O planach wyjazdowych po Ameryce Pd. napiszemy w osobnej relacji…

17.11.2023 piątek

Jeszcze cały dzień zajęło aby auto doprowadzić do stanu sprzed awarii. Szwankujący wtryskiwacz został przełożony ze starego silnika. O 20:00 wreszcie nastał czas na kategoryczne próby drogowe. Do północy jeżdżąc pomiędzy Bielskiem, Węgierską Górką, a Cieszynem nakręciłem 250km, aby sprawdzić poprawność pracy wymienionego silnika. Próby wypadły pomyślnie, rano zamontujemy osłony, nabijemy czynnikiem klimatyzację i naprawa zostanie zakończona…

18.11.2023 sobota

W południe wszystkie prace zostały zakończone, teraz pozostało pakowanie auta na wyprawę po Ameryce Pd., tak aby jutro odstawić go do magazynu firmy MotoBirds. Zdążyliśmy…

Awaria zdiagnozowana: To była pierwsza i jedyna taka awaria na przestrzeni ponad pół miliona km. Jedyna i nie dotycząca tego co stworzyła marka Toyota…! Gdyż: PODCZAS WYMIANY GUMOWYCH WĘŻY ZASILAJĄCYCH MOKRE WEBASTO, MECHANIK NIE DOCIĄGNĄŁ ODPOWIEDNIO ZACISKU (opaski) i PO 25TYS.KM WĄŻ ZSUNĄŁ SIĘ Z KRÓĆCA, CO SPOWODOWAŁO SZYBKĄ UTRATĘ PŁYNU CHŁODZĄCEGO i DOSZŁO DO ZATARCIA SILNIKA. Webasto było elementem dołożonym podczas przebudowy Hiluxa na wersję wyprwową. Znajdowało się za zderzakiem w przednim nadkolu w najniżej położonym puncie układu. Płyn wypompowało w jednej chwili, a awaria była niezauważalna tym bardziej, że jechaliśmy wówczas w ulewnym deszczu i pod stromą górę. Ciekawostką jest, że wskaźnik temperatury do końca pokazywał prawidłową wartość – prawdopodobnie gdy nie ma płynu chłodniczego przekłamuje wskazania… Jak widać nie zawiniła tu marka Toyoty…? tylko błąd ludzki… Koszty niewspółmierne, wręcz porażające, co do powodu usterki…

Oczywiście zdarzyły się na tym dystansie awarie eksploatacyjne, bo jeździmy w bardzo trudnym terenie, ale to dotyczyło to jedynie amortyzatorów Peddersa (mimo że tuningowe, porządnej firmy zdarzyły się dwie awarie) i krzyżaka na wale napędowym (jeden raz).

Cała ta sytuacja wywołała dyskusję oraz zapytania co do tworzenia tej wyprawowej wersji Hiluxa. Jeśli ktoś potrzebuje więcej informacji proszę skorzystać z informacji umieszczonej na naszej stronie www.wojtektravel.pl – Wojtek i Wiola dookoła Świata w zakładce „Imprezy i zloty”, poz. 17. Wyprawowa przebudowa Toyoty Hilux