Wczoraj, 21marca, po 76 dniach powróciliśmy do Polski i zakończyliśmy kolejną, bardzo długą wyprawę, podróż po antypodach. Objazd Nowej Zelandii, a szczególnie Australii dał nam sporą lekcję cierpliwości, połączonej z wytrzymałością. Z perspektywy czasu, nie myślimy już o monotonii, czasem wręcz nudzie, która była niejednokrotnie elementem tego przejazdu, ale o tasiemcowych przestrzeniach, których nie doświadczyliśmy w takiej skali nigdy w poprzednich podróżach po naszym globie. Aby to poczuć i zrozumieć, trzeba tu być, mozolnie przejechać całe australijskie odludzie, czyli „Outback”, gdyż właśnie poprzez takie doświadczenie, poznaliśmy prawidłowy obraz tego kontynentu. Taka też Australia pozostanie nam w pamięci i teraz po zakończonej podróży, najmilej będziemy ją wspominać. Wszystko rozpoczęło się 6 stycznia, kiedy ruszamy dalej na trasę, kontynuując naszą podroż wokół świata, konkretnie tę jej część obejmującą przejazd z Polski do Australii, a którą to część rozpoczęliśmy w styczniu 2018r. Jak pamiętacie z poprzednich relacji, do Myanmar (Birmy), przez Turcję, Iran, Pakistan, Indie dotarliśmy naszą Toyotą Hilux 4×4. Dalej z braku zezwolenia na wjazd naszego auta do Tajlandii, musieliśmy zmienić środek transportu i przez Wietnam, Kambodżę, Laos, Tajlandię, Malezję i Singapur przemieszczaliśmy się z plecakiem „czym się da”. Przestrzeń dzielącą Singapur od Australii rozdziela Indonezja, której wyspy objeżdżaliśmy przez miesiąc wynajętym autem jesienią 2016r. Tym razem więc omineliśmy ten kraj i bezpośrednio dotrliśmy najpierw do Nowej Zelandii, a próżnej do Australii, aby przez ponad dwa i pół miesiąca objeżdżać obszar tych wysp, ujętych w polskim nazewnictwie geograficznym jako Australia i Oceania, a w wielu państwach określaną krótko, Oceania.