Spotkanie pt. Zakończenia Sezonu Podróżników Motocyklowych “Rychwałd 2009″ które odbyło się 9-11 października 2009r. przeszło już do historii.

Miało ono tym razem miejsce w Rychwałdzie 6km od Żywca w zabytkowym starym dworze. Przybyło tym razem aż 80 uczestników na 49 motocyklach. Miejsce i jego urok było już wszystkim znane z poprzednich imprez, a pani Kazia, właścicielka , sympatyczka motocyklistów wspaniale ponownie gościła nas w progach klimatycznego starego dworu w Rychwałdzie http://www.dwor-rychwald.pl/dwor.htm

Stoły biesiadne uginały się wręcz pod ciężarem wspaniałych dań i przekąsek, a atmosferę spotkania rozweselały dźwięki regionalnej kapeli.

Była to już siedemnasta edycja imprezy rozpoczynającej lub kończącej podróżniczy motocyklowy sezon i którą to miałem przyjemność organizować!

Atmosferę spotkania tworzyliśmy sami ,więc była jak zwykle wspaniała. Tym razem, po wielu latach kiedy mieliśmy doskonałą pogodę, dolało nam nieco podczas sobotniej wycieczki i aż dziw ze wszyscy wyjechali na trasę, gdyż policzyłem motocykle w Skansenie Kolejowym w Chabówce i było nas 48 motocykli. Po  śniadaniu nastąił wyjazd na trasę wycieczki o łącznej długości 180km, Pierwszy etap prowadził do Chabówki, gdzie zwiedzaliśmy Skansen Taboru Kolejowego  www.skansen.hg.pl (największy tego typu skansen, gromadzący wiele ciekawych pojazdów szynowych – w ostatnim czasie dodano sporo nowych udostępnionych do zwiedzania eksponatów). Następnie w Rabce, było zwiedzenie zabytkowego kościółka drewnianego, po czym nastąpił przejazd do Lanc Korony. dalej to krótki dojazd do zwiedzanie klasztoru w Kalwari Zebrzydowskiej (wpisany na światową listę UNESCO). Tu też głodni mogli się posilić. Natomiast zapowiadaną w programie  niespodzianką było odwiedzenie perełki komunistycznych, gierkowskich czasów czyli kompleksu wypoczynkowego w Kozubniku – obecnie przypominającego obrazem niedawne filmowe relacje z wojny w Czeczenii.

Moi drodzy, niestety mam jednak również do przekazania niezwykle smutną wiadomość – nasz wspaniały kolega,  motocyklista, podróżnik i przyjaciel miał w drodze powrotnej do domu po zakończeniu naszego spotkania tragiczny wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Nasz kolega Andrzej Barwiński nie żyje.

Pisząc tę wiadomość mam łzy w oczach, bo jak na załączonych poniżej  zdjęciach  żegnałem się z nim jeszcze parę chwil wcześniej, kiedy wyjeżdżał spod dworu w Rychwałdzie. Jak zwykle żartował i dowcipkował myśląc już o następnej imprezie rozpoczynającej motocyklowy sezon w przyszłym roku. Właśnie te imprezy, wspólne wyprawy i spotkania motocyklowe były sensem Jego życia – bez nich nie mógłby chyba żyć! Zawsze był ich duszą towarzyską i ozdobą, a humor który przekazywał innym rozbawiał i rozbrajał do łez – takim go zapamiętajmy, w naszych umysłach i sercach. Adrzejku z nami będziesz na zawsze i takim Cię zachowamy w pamięci.

Od teraz każda impreza rozpoczynająca i kończąca podróżniczy motocyklowy sezon który od lat prowadzę jako organizator, będzie również miała dopisek „ Ku pamięci naszego kolegi Andrzeja Barwińskiego”, lub po prostu „Barwy”

Andrzejku urodziłeś sie z motocyklem, więc niech dalej Twoja „Kawa” wodzi Cię po niebiańskich, podniebnych szlakach!

W moim i naszych sercach nadal jesteś pośród nas!

W miejscu tragicznej śmierci Andrzeja Jurek z Moniką z Bielska Białej ustawili krzyż. Jest wkopany na prawym poboczu trasy S1 jadąc z Bielska Białej w kierunku Częstochowy, za zjazdem na Zawiercie i Ząbkowice.

W linii prostej od krzyża pomiędzy pasami drogi jest znak drogowy w który tak nieszczęśliwie uderzył Andrzej. Współrzędne: N 50 22 381 , E 19 14 794 .

Jak zapewne wiecie Andrzej przecierał szlak motocyklistów w drodze na wschód do miejsc mordu na narodzie polskim jadąc w pierwszym Międzynarodowym Motocyklowym Rajdzie Katyńskim, dlatego też krzyż nawiązuję trochę do tych polskich krzyży na wschodzie . Jest wykonany przez kowala na zamówienie ze stali i celowo nie jest malowany ani w żaden inny sposób zabezpieczony przed korozją. Tak więc od początku będzie rdzewiał. (Te informację przekazali – Monika / Jurek Bielsko Biała)

Właśnie na Pierwszym Rajdzie Katyńskim poznałem Andrzeja i od tamtej pory wielokrotnie gościł i bawił nas na naszych spotkaniach i wspólnych motocyklowych wyjazdach.

Pozdrawiamy i do spotkania już w wiosennej aurze!

Wojtek wraz z Wiolą