Maroko – końcem zimy raj motocyklowy w pełnej palecie barw i zapachów!

Dzień 1-3.

9-11 marca 2009r – Polska-Hiszpania (camping La Casita 30 km przed Algeciras)

Początkowo na przełomie marca i kwietnia planowaliśmy wyprawę obejmującą przejazd wokół Morza Śródziemnego, jednak w trakcie przygotowań, wojna Izraelsko- Palestyńska oraz warunki kryzysu odsunęły ten plan na dalsze lata. Zatem termin ten postanowiliśmy przynajmniej wykorzystać do podróży po Maroko, tym bardziej że, wracając z podróży wokół świata końcem zimy w 2006r pominąłem wiele ciekawych miejsc, tego intrygującego kraju. W Polsce jeszcze zima nie daje za wygraną więc krótka decyzja, pakujemy motocykl na pick-upa Toyotę Hiluxa i w ciągu trzech dni jesteśmy u wrót Gibraltaru. Przed Algeciras znajdujemy camping na którym pozostawiamy auto i dalej już na dwóch kołach BMW R1200GS Adwenture podążamy w kierunku Afryki.

Dzień 4.

12 marca 2009r – Algeciras-Ceuta (przeprawa promowa przez Gibraltar – granica z Marokiem-Chefchaouen

Przeprawa przez Cieśninę Gibraltarską z marszu i bez problemów, 40 min. rejsu to koszt 66 € od osoby i 62 € za motocykl i jest to cena w obydwie strony a bilet powrotny jest otwarty i ważny pół roku. W Hiszpańskiej Ceucie uzupełniam paliwo, gdyż w strefie bezcłowej jest tanie, tylko 0,70€ za litr. Na granicy mnóstwo Marokańczyków, tzw: „pomagaczy”, którzy za parę euro chcą wypełniać deklaracje i formularze. Po pół godzinie jesteśmy już w Maroko. Tego dnia docieramy do malowniczej miejscowości Chefchaouen położonej u podnóża monumentalnych gór Rif. Samo miasto zadbane, małe i łatwe do zwiedzania, z kameralnymi restauracjami, hotelami i pensjonatami, ludzie przyjaźnie nastawieni do turystów. Stara medyna wkomponowana w górskie zbocze to labirynt i plątanina wąskich uliczek i schodów. Spacerowanie po jego zakamarkach to prawdziwa przyjemność! Domy, a nawet uliczki wymalowane na błękitny kolor. Medyna jest mała, niezatłoczona, placyki wybrukowane, a w jej „sercu” piękna “kazba” o czerwonych murach, orientalny Wielki Meczet z XV w., warsztaty i kramy.

2009-03-12-map

Dzień 5.

13 marca 2009r – Chefchaouen-Volubilis-Meknes

Rano ruszamy w kierunku starej stolicy Maroka Meknes. W odległości 30 km od miasta docieramy do Volubilis. To najlepiej w Maroku zachowany kompleks ruin z czasów Cesarstwa Rzymskiego – wpisany na listę UNESCO. Rozlegle miasto pochodzi z II i III w. n.e. i leżało na zachodnim krańcu tego cesarstwa. Piękny i dobrze zachowany łuk triumfalny, bazylika i kapitol. Spacerując po rozległym terenie przy kryształowej pogodzie, a wokół wszechobecna historia! Znajduje się tu wiele fantastycznie zachowanych mozaik podłogowych, których rzymskie motywy i kolorystyka są naprawdę wspaniałe. Zastanawia ich stan – prawie 2 tys. lat, a wyglądają, jak z obecnych czasów! Tu na myśl przychodzą wspomnienia rzymskich budowli, które oglądałem w Armenii i na Sycylii, podczas wypraw motocyklowych w 2004 r. Zastanawia fakt, jak potrafiło funkcjonować w tamtych czasach tak rozlegle państwo w dobie braku telefonów komórkowych?! Choć tak potężne, to jednak upadło – wielkość, widać, gdy za długo trwa, to po czasie gubi!!!

Dalej zjeżdżamy do Meknes- miasto w północnym Maroku, na przedpolu Atlasu Średniego. Historia miasta sięga VIII wieku, kiedy powstała w tym miejscu pierwsza ufortyfikowana osada. W X wieku na terenach dzisiejszego Meknesu osiedliło się berberyjskie plemię Miknasa, od którego miasto wzięło swoją nazwę. Za rządów sułtana Mulaja Ismaila (1672 – 1727) miasto znacznie rozbudowano i przekształcono w stolicę marokańskiego państwa. Ustanowił w mieście swoją stolicę, rozpoczął budowę olbrzymiego kompleksu pałacowego (nigdy nieukończonego) oraz imponujących, 25-kilometrowej długości murów obronnych z monumentalnymi bramami. Śmierć władcy w 1727 r. była ciosem dla miasta, a kiedy Meknes poważnie ucierpiało od trzęsienia ziemi w 1755 r. wnuk Mulaj Ismaila, Mohammed III (1757–1790), przeniósł stolicę do Marrakeszu i miasto straciło na znaczeniu. W 1996 roku medyna w Meknesie została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Zabytkowe, nieduże i spokojne miasto jest nazywane “Wersalem Maroka”. Otaczają go żyzne równiny zapewniające obfitość zboża, oliwek, wina i cytrusów. Dopiero kilkadziesiąt lat temu, wraz z rozwojem ruchu turystycznego, przystąpiono do restauracji miasta.

Dzień 6.

14 marca 2009r – Meknes-Fes

Po szybkim przejeździe z Meknes docieramy do liczącego prawie 1,5 miliona mieszkańców Fezu, starej stolicy Maroka, a obecnie nadal centrum kultury muzułmańskiej tego kraju!

2009-03-14-map

Założone wkrótce po wkroczeniu Arabów na tereny Afryki Północnej i Hiszpanii, stało się religijnym i kulturalnym centrum kraju. Nawet gdy nie było stolicą, nie przestawało się liczyć i było uważane za jeden z głównych ośrodków Północy. Wszystkie wielkie dynastie zostawiły tu po sobie ślad. W najwcześniejszym okresie Fez zamieszkiwali muzułmanie przybyli z Hiszpanii, potem dołączyli do nich Arabowie ze wschodu. Pomimo napływu Berberów z głębi lądu, miasto ma wyraźnie arabską tożsamość. Fez niemal od początku istnienia był bastionem muzułmańskiej ortodoksji. Fassi, czyli mieszkańcy Fezu, są świadomi swojej pozycji. Tutejsza społeczność jest barometrem nastrojów całego kraju: marokański ruch niepodległościowy narodził się właśnie tutaj, a wszelkie strajki i protesty zwykle tutaj mają najbardziej burzliwy charakter. Z medyną Starego Fezu wpisanego na listę UNESCO w świecie arabskim mogą współzawodniczyć tylko Marrakesz, Kair i Damaszek. Całość otaczają wspaniałe mury i bramy. W przeciwieństwie do innych średniowiecznych miast, Stary Fez nie “wyszedł” poza swoje dawne granice.

Po zakwaterowaniu zapuszczamy się w rozległą medynę tego miasta – aby oddać wielkość powiem jedynie, że długość murów miejskich liczy 24 km. Mętlik ponad 9400 krętych wąskich uliczek – czuć na każdym kroku orientalną arabską atmosferę. Medyna żyje własnym życiem – bazary, suki, knajpki, warsztaty, kramy, manufaktury, meczety (ponad 350), szkoły, domy – gwar, ruch, zapachy, dźwięki – to tworzy specyficzną, niepowtarzalną całość.

Dzień 7.

15 marca 2009r – Fes- Ifane -Azrou-Kasba Tadla-Marrakech

Następnego dnia pokonujemy rozległą przestrzeń dzielącą Fez od Marakeszu, najciekawszy fragment to okolice Ifrane i Azrou gdzie w pięknych górach Atlasu ulokowano wspaniałe wille i pensjonaty! Takie nasze małe Zakopane, tu również przez krótki okres można ,,pośmigać” na nartach. Pozostała część liczącej 600km trasy to jazda północnym przedgórzem Atlasu z widokiem na ośnieżone szczyty. Późnym wieczorem docieramy do El-Keloo des Sreghna, gdzie śpimy w hotelu przy trasie, 80km przed Marrakechem.

Dzień 8.

16 marca 2009r – Marrakech

Już przed południe jesteśmy w Marrakechu i wynajmujemy pokój w hotelu obok wielkiego placu. Zaraz po zakwaterowaniu i umieszczeniu naszego BMW w garażu idziemy na słynne w tym mieście suki. Plac o rozmiarach 500×500 m wypełniony po brzegi handlującymi: zapachy, kolory, dźwięki, muzyka, odczucia nie do opisania.

Cały dzień spędzamy snując się pomiędzy orientalnymi straganami, nagabywani przez przeróżnych handlarzy i naganiaczy – po pewnym czasie staje się to potwornie uciążliwe! Marakesz jest uznawany za stolicę kulturowo-historyczną Maroka i jest jedną z czterech największych aglomeracji tego kraju Najciekawszym miejscem jest niewątpliwie plac Djemaa El Fna, nazywany czarodziejskim. Rano słynny plac jest targowiskiem, a popołudniu zmienia się w miejsce czarów i magii. Można tu spotkać artystów i rzemieślników wszelkiej maści, od tancerzy do zaklinaczy węży. Wędrując po starym mieście ma się wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Do najstarszych zabytków zalicza się Kubbę (grób) El Baadiyin i meczet Ben Jusef położone w pobliżu bazarów. Marakesz ze swoją medyną i sukami to bardzo specyficzne i jedyne w swoim rodzaju miejsce na świecie! Należy tu być, by po zachodzie słońca zobaczyć i poczuć tę atmosferę! Część placu zamienia sie w jedną wielką jadłodajnię przypominającą polową stołówkę o niezliczonej barwie zapachów i smaków !

Marakesz to miasto o którym nie można zapomnieć i na pewno będzie każdego ciągnąć do tego, aby kiedyś tam powrócić! Jedyna rzecz której zalecałbym się wystrzegać to jazdy po jego ulicach, bo kierowcy są nieobliczalni i bez wyobraźni!

Dzień 9.

17 marca 2009r – Marrakech -Taroudant

Rano wyjazd z Marakeszu na pd./zach, w kierunku Taroudant. Mozolnie pniemy się bardzo wąską drogą, zboczami i wąwozami Atlau Wysokiego, aby po 140 km osiągnąć przełęcz Tizi n Test położoną 2090 m.n.p.m. Przecinamy pasmo górskie jakąś drogą ostatniej kategorii, resztki asfaltu, bardzo wąsko, trudno nawet na motocyklu wyminąć się z ciężarówką. Natomiast widoki przy wspaniałej lazurowej pogodzie nie do opisania, kwiaty, zieleń , wiosna wybuchnęła pełną gamą kolorów, a wokół ośnieżone góry. Kwitnące na fioletowo migdałowce dodają całości niezwykłego kolorytu.

2009-03-17-map

Po zjeździe do Taroudant zwiedzamy z motocykla medynę tego miasta , czyli stare miasto za murami, przejeżdżając również przez suki (targ). Nawet jadąc na motocyklu jesteśmy nagabywani przez handlarzy i sprzedających! Miasto ciekawe – orientalne mury zachowane w świetnym stanie. Taroudant zwany jest również ”Małym Marrakeszem”. Wieczorem już z „buta” snujemy się po starej, zabytkowej medynie, oraz ogrodach pałacu Salam, siedzibie dawnego lokalnego możnowładcy.

Dzień 10.

18 marca 2009r – Taroudant-Agadir

Rano szybki przejazd do położonego nad Atlantykiem portowego miasta Agadir. Pierwotnie planowaliśmy nie odwiedzać tego miasta, jednak będąc tak blisko Atlantyku nie potrafiliśmy sobie tego odmówić!

2009-03-18-map

Z nieciekawej i zatłoczonej portowej dzielnicy kieruję się do jej turystycznej części, bo Agadir jest wielkim kurortem tętniącym już o tej porze roku pełnią sezonu! Bardzo dużo starszych ludzi przyjeżdża tu spędzać czas, kiedy w Europie jeszcze zimno – „wypasione” hotele, wielkie campingi pełne kamperów. Miejsce to jest tak odmienne od pozostałej części Maroka i tak mocno przypomina europejskie nieciekawe, nadmorskie kurorty, że po małym spacerze po rozległej plaży jak najszybciej chcemy uciekać z tego miejsca.

<<<< POPRZEDNIA ——– NASTĘPNA >>>>