Od Tayszet po jezioro Bajkał i jego okolice

dzień 41. – 12 sierpień – Tayszet > Tulun > Czeremchowo – 530km

Pokonujemy syberyjskie, monotonne przestrzenie w deszczu i chłodzie. Typowa dojazdówka, których jest wiele w trakcie podróży i która jest nierozłącznym, niekoniecznie chcianym elementem długodystansowych wypraw. Tak jedynie dla informacji podaję, że od mojego pierwszego przejazdu po tej drodze dziesięć lat temu w tym rejonie, nic się nie zmieniło i nadal pomiędzy Tayszet i Tulun, odcinek 100km tej międzynarodowej, federalnej trasy jest bez pokrycia asfaltowego w stanie mocnego zużycia. Jest jednak nadzieja, Putin obiecał ponoć, że w 2014 roku cała „Federalka” od Moskwy do Władywostoku będzie o standardzie tej, jaka była otwarta wiosną tego roku, na trasie Czita-Władywostok, a to jest informacja na 100% potwierdzona przez napotkanych motocyklistów, których spotykaliśmy i którzy to, już po otwarciu nią przejechali. Nocleg w Czeremchowie (po drodze kompletny brak innych możliwości) – kiepski hotel dla sportowców za niebagatelną sumę 1.800 rubli za dwuosobowy pokój, a motocykl na bazie transportowej, gdyż „stajanki” (strzeżonego parkingu) brak, + 100 rubli.

img_4174

dzień 42. – 13 sierpień – Czeremechowo > Svirsk – przeprawa przez Angarę promem – Kamenka > Wierszyna > Elantsy – 330km

Całą noc przetaczały się burza za burzą, a ulewa trwała do rana. Już o 7.00 szybka pobudka i jedziemy 30 km do Svirska, gdyż obecnie o 8.30 jest pora pierwszej przeprawy na drugą stronę rzeki Angara (wg nowego rozkładu rejsów są jeszcze dwie o 13.30 i 19.30). Na prom wjeżdżamy dosłownie 10 min przed odpłynięciem. Prom zmieniono i obecnie to raczej wielka barka zabierająca kilkanaście zestawów wożących drzewo z tajgi do tartaku, który znajduje się w Svirsku. Po kilkunastu km. zmagań z błotnistą drogą prowadzącą do Bokhan z przeprawy w Kamenka, nadszedł moment krytyczny, na 7km przed Tikhonovką, a 22km przed Wierszyną, w wiosce Ukyr droga stała się całkowicie nieprzejezdna z powodu nocnych opadów. Ci co dojechali kiedyś do Wierszyny wiedzą, że to jedynie ubita i podrównana gleba, a nie utwardzona droga. Jazda w takich warunkach naszym, ciężkim BMW jest niemożliwa, przednie koło zapada się, a tylne oklajstrowane lepkim błotem, nie przekazuje napędu. Zajeżdżamy więc do wioski, aby wynająć samochód i dojechać nim do Wierszyny. Upatrujemy kto ma przed domem odpowiedni sprzęt i będziemy starać się namówić tego kogoś do współpracy. W drugim zabudowaniu jacyś ludzie przed domem remontują Kamaza, jedno pytanie z naszej strony i już chętny oferuje pomoc i pakuje nas do swojego UAZ-ika. Jedziemy, a raczej brniemy w błocie, zastanawiamy się jak można w takich warunkach żyć, gdy opad deszczu odcina ludzi od świata. UAZ-ik, jak nazywa swoje auto Walery, ten nadzwyczajny pojazd na syberyjskie warunki to najlepsza opcja i jesteśmy w tak nietypowy sposób w Wierszynie.

Ja natomiast już czwarty raz w ciągu ostatnich dziesięciu lat odwiedzam Ludmiłę i Walerego Wiżajtas. Ludmiła (z domu Figura), uczy w miejscowej szkole języka polskiego, natomiast jej mąż z pochodzenia Litwin, zajmuje się wyrębem drzewa w tajdze, a obecnie ponadto uprawą zbóż i hodowlą trzody chlewnej. A teraz przypomnę trochę historii tej wioski, ponieważ jest to niezwykle ciekawe. Wszystko rozpoczęło się gdzieś pod koniec XIX w w małej wiosce Czubrowice na styku trzech zaborów w okolicach Olkusza, pod zaborem rosyjskim. W wiosce Czubrowice umarł kowal i nie pozostawił swojego następcy. Mieszkańcy ogłosili nabór na kowala. Zgłosił się kowal Jan Figura z przyległego Śląska i prowadził w wiosce kuźnię. Miał trzech synów, najstarszy odziedziczył kuźnię. Drugi syn, również Jan wybudował w wiosce młyn wodny, niestety z powodu kolejnych dwóch lat suszy i w związku z niskim stanem wody w rzece młyn nie funkcjonował. Jan Figura zbankrutował. Wioska położona była na terenie zaboru rosyjskiego-skorzystał więc z planu zasiedlania Syberii i wyjechał dobrowolnie zakładać wioskę Wierszynę na Syberii. Polscy osadnicy wykupili tereny od miejscowej ludności ,czyli Buriatów, karczowali tajgę, a nasz Jan wybudował w wiosce również młyn wodny . Wszystko prosperowało wspaniale, aż do czasów nastania komuny. Jana jako polskiego kułaka pojmano i słuch po nim zaginął. Wszystkie dobra przejął kołchoz. Nastały ciężkie czasy, jednak tu w przeciwieństwie do wioski Białystok pod Tomskiem, mowa polska nie zaginęła, problem był jedynie z nauką pisania i czytania po polsku. Np. teksy polskich piosenek zapisane były ruskimi „bukwami” (literami cyrylicy). Wioskę do tej pory nie zrusyfikowano i pozostało ponad 150 rodzin z korzeniami polskimi. W latach 90-tych odbudowano kościół przerobiony wcześniej na klub. W szkole wiejskiej uruchomiono naukę języka polskiego. Ludmiła, prawnuczka Jana Figury wyjechała do Polski na studia, a po powrocie podjęła pracę w szkole i do tej pory naucza dzieci języka polskiego, krzewi Polskość wśród mieszkańców wioski. Co do losów Jana, młynarza wiadomo, że został zgładzony w budynku NKWD w Irkucku (dopiero przed czterema laty znalazły się akta tego zbiorowego mordu)-miejsce pochówku jest nieznane. Tak pokrótce wygląda historia jednej polskiej rodziny przybyłej i mieszkającej na Syberii.

d42-czeremechowo-svirsk-angara-prom-wierszyna

Oczywiście po spontanicznym powitaniu nadszedł czas na pogaduszki i opowieści jak wiele zmieniło się w wiosce od czterech lat, kiedy byłem tutaj ostatni raz. Pobudowano sporo wokół Domu Polskiego, a większość za sponsorował i wykonał Walery, mąż Ludmiły. Była ku temu wielka okazja, bo w zeszłym roku świętowano 100-lecie wioski. I tak właściwie gdyby zrobiono do niej drogę, to ludziom żyłoby się tutaj już całkiem przyzwoicie. Mają na stałe spokojnego księdza, który jest pomocny i współpracuje z mieszkańcami, nie ma więc niepotrzebnych podziałów, które bywały wcześniej. Coraz większa rzesza Polaków zaczęła tu przyjeżdżać turystycznie, w czym pomaga możliwość nocowania u polskich rodzin, oraz po wcześniejszym powiadomieniu, stołowania się w Domu Polskim. Po kilku godzinach pobytu, przyszedł czas na rozstanie, gdyż UAZ-ik czeka i trzeba wracać do miejsca, gdzie pozostawiliśmy motocykl

Uczynny i cierpliwy Walery, nie dość, że przewiózł nas w obie strony, to jeszcze zaprosił do domu na obiad. Ale to nie był zwykły obiad, “starszyna” domu, Buriat, teść Walerego, Mikołaj, przed przystąpieniem do konsumpcji, przeprowadził obrządek szamański. I tak nalał sobie do kieliszka wódki, spytał nas czego chcemy, albo czego sobie życzymy i pochylony nad piecem mówił coś szeptem polewając wódkę na blachę, po czym napił się i podał Wojtkowi, by ten najpierw ulał kilka kropel na stół, wypił tylko troszkę i oddał, aby dopił to Mikołaj i tak z każdym przy stole. Całość intrygująca i taka szczera…zapachniało mistycyzmem…aż trudno uwierzyć jak wielką moc ma wychowanie człowieka…by podtrzymywał wiarę w człowieczeństwo i stał na jego straży. Wysłuchaliśmy jeszcze kilku opinii Mikołaja na temat życia tu i teraz i tego jak było przedtem.

Jeszcze tego dnia jedziemy w kierunku wyspy Olhon na Bajkale, a na nocleg zatrzymujemy się w miejscowości Elantsy („gostinica” za 1.000 rubli bez prysznica + 100 rubli garaż na BMW).

d42-wierszyna-elantsy

dzień 43. – 14 sierpień – Elantsy > Sahjurta – przeprawa promem na wyspę Olhon > Chużyr – 100km

Ruszamy rankiem na przeprawę w MRS. Okazuje się, że od czterech lat nic nie zrobiono z drogą i po wzroście ruchu turystycznego na wyspę Olhon, jest ona w stanie tragicznym. Ponieważ poprzedniego dnia duże opady przeszły i w tym miejscu, jedziemy ponownie w błocie, gdyż 25 km przebudowywanej drogi, to trasa objazdowa pt: którędy kto może i jak kto chce – może inni powiedzą, że to frajda i tylko na to czekają, dla dwóch osób na motocyklu to raczej nie wskazane. No cóż jakoś trzeba do tego Chużyru dojechać. Przeprawa na szczęście błyskawiczna, gdyż kursują od trzech lat już dwa promy – co daje wyobraźnię jak wielu turystów obecnie tu przybywa, jaki ma to wpływ na zanieczyszczenie środowiska i niszczenie tego, co kiedyś było naturalne i dziewicze. Od razu widać to po drodze, śmieci na każdym kroku, a z 35 km drogi prowadzącej do wioski Chużyr pozostało rozjeżdżone błoto i totalnie zniszczony i rozorany setkami pojazdów trakt. Zajeżdżamy do Turbazy „U Swietłany” – tel. 89021703862 , 895 01020341, e-mail: udinick@mail.ru). Witamy się jak starzy przyjaciele, Kola wspomina pierwszy mój przyjazd i liczy lata od tego momentu, kiedy w wiosce jeszcze nie było prądu, a oni jako jedni z nielicznych oferowali pierwsze miejsca noclegowe na wyspie. Wychodzi, że minęło już 10lat. Teraz to kurort z pełną komercją i dziesiątkami ośrodków wypoczynkowych, na każdym kroku widać, że coś się nowego buduje.

d43-elantsy-prom-wyspaolhon-chuzyr

Wynajmujemy zakwaterowanie z wyżywieniem na dwa dni – 900 rubli osobodzień. Resztę dnia spędzamy na penetrowaniu i spacerach po okolicy, nie mogąc się nadziwić jak wiele koszmarnych budowli tu powstało i powstaje nadal, jak bez sensu niszczy się naturę. Wieczór przy ognisku z częścią 11 osobowej grupy polskiej, która również stacjonuje u Swietłany.

dzień 44. – 15 sierpień – Chużyr > Hobon > Chużyr – po wyspie Olchon – 120km

Wykupiliśmy najnowszą wersję wycieczki na przylądek Choboj – w jedną stronę UAZ-ikiem, z powrotem kutrem, dużo ciekawiej, gdyż można pooglądać olhońskie klify i skały od strony wody (1.800 rubli od os. z obiadem na trasie). I zaczęła się przygoda, kiedy czekaliśmy obok UAZ-a, podszedł starszy utykający mężczyzna mocno kaszląc i podał hasło odjazdu, jeszcze w tym momencie nie wiedzieliśmy, że przypadł nam kierowca rajdowy, jak tylko ruszył, zapalił papierosa i na pierwszej górce wybiliśmy się w powietrze, rzucało nami niczym workami ziemniaków, ale było zabawnie. W ustalonym miejscu nasz mistrz kierownicy ugotował dla naszej piątki obiad, naparzył czaju i poczęstował piernikami. Kiedy ze wstrząśnieniem mózgu opuszczaliśmy UAZ-ika, nasz kuter już czekał i cały dla naszej piątki.

Wspaniała pogoda spowodowała, że widoki, kolory toni bajkalskiej w połączeniu z krajobrazami wypadły pocztówkowo – 8 godzin prawdziwej uczty dla zmysłów.

…a teraz legenda…

…według Buriatów, czyli ludu pochodzenia mongolskiego…mieszkał tu jeden z pierwszych i największych szamanów…Nagraj Boo. Ludność buriacka wierzy, że dzisiejsi szamani są potomkami orła z góry Iżimej i buriackiej kobiety. Zaś pierwszy szaman w tym miejscu otrzymał od orła swój dar nadprzyrodzonej mocy…i tak, jednym z najbardziej świętych miejsc na wyspie jest przylądek Burchan…zwany skałą Szamanką. Mit głosi, że w wapiennej jaskini mieszkał Pan Olchonu…Burchan, między innymi dlatego obszar ten do dziś otoczony jest czcią i szacunkiem. Obecnie wyspa przyciąga wielu turystów również ze względu na organizowany tu corocznie wakacyjny Międzynarodowy Festiwal Szamanów pod nazwą „Tajłgan”…

Niezwykłym i oryginalnym jest – najdalej na północ wysunięty – przylądek Hoboj. Wysoka, stroma skała, która jest na jego skraju, pobudza wyobraźnię, bowiem jej kontury w południowej części przypominają ludzką postać z wyraźnymi rysami głowy, nosa i biustu.

…i jeszcze jedna legenda przestrzegająca przed chciwością i pazernością…a dotyczy ona głównie kobiet…a tak…bo to właśnie kobieta rozgniewała Boga…kiedy zamiast prosić o rzeczy nie materialne takie jak zdrowie…szczęście…etc…z zazdrości o bogactwo…modliła się w tej intencji…po czym została surowo ukarana…patrzy teraz nieruchomo na Bajkał…jako jedna ze skał…

Zalecamy przejść do oglądnięcia zdjęć, ponieważ tego nie da się przekazać opisem, to trzeba zobaczyć, choćby tylko w wersji elektronicznej.

…w życiu jest tak…że oczy świata widzą podwójnie…mamy również wersję…gdzie Bajkał ma nieco inny wizerunek…wszelakiej maści „duraki”nie dbając o środowisko…pozbawieni choćby minimum gustu…wyczyniają swoje „wudumki”…teraz…przedtem…tam i tu…

Wieczór spędzamy w buriackiej jurcie na regionalnym koncercie. Spośród uczestników widowiska wybrano gospodarza jurty-młodego chłopaka z miasta Moskwy i gospodynię- czyli mnie, podstarzałą dziewczynę ze wsi. Ubrano nas w buriackie czapki i kiedy Siergiej podtrzymywał ogień, ja zajęta byłam parzeniem zielonej herbaty z mlekiem dla wszystkich widzów. Tymczasem kompozytor zajmował się tworzeniem atmosfery ganiających wiatrów po stepie, dziewczyna tańczyła i opowiadała, a młody chłopak śpiewał typowe buriackie kawałki. Na koniec przeszliśmy skrócony kurs tańca i wszyscy wokół ogniska kaleczyliśmy to, co nasza nauczycielka wykonywała z taką gracją, ale na koniec pochwaliła nas i pożegnała, wręczając prezent mnie i tymczasowemu gospodarzowi. Całość w klimacie doskonałej muzyki i ciekawych wiadomości.

dzień 45. – 16 sierpień – Chużyr > Irkuck > Listwianka – 360km

Wyjeżdżamy z Chużyru z wyspy Olchon. Dzisiaj droga o niebo lepsza, błoto po dwóch dniach obeschnęło i już bez problemów wydostaliśmy się z tego miejsca, a przy poważnych opadach, będąc tu na motocyklu, przy obecnym stanie dróg można utknąć w wiosce na kilka dni. W czasie jazdy patrzą na nas ciekawskie susliki, biegając to tu, to tam. Jedziemy dalej przez Irkuck do Listwianki. Tam wynajmujemy syberyjską chatę (550 rubli od osoby) – czysto schludnie – Galina Wasiliewna ul. Kulikowa 44 tel. 89025191988

d45-chuzyr-irkuck-listwianka

dzień 46. – 17 sierpień – Listwianka > Talcy > Listwianka - 50km

Dzień spędzamy na zwiedzaniu rozległego skansenu w Talcy, 25km od Listwianki, przy drodze do Irkucka. Wspaniała pogoda i świetny odpoczynek podczas spacerów po muzeum etnograficznym(wstęp 150 rubli od osoby) rozlokowanym na zalesionym zboczu, brzegu rzeki Angara. Miejsce naprawdę warte odwiedzenia, gdyż mało takich zorganizowanych i utrzymywanych w dobrej kondycji skansenów można spotkać na terenie tak rozległej Rosji.

Oczywiście zaglądamy również do muzeum Fauny i Flory Bajkału(wstęp 350 rubli od osoby) znajdującego się na wjeździe do Listwianki, tym bardziej, że zostało ono nazwane imieniem Dybowskiego i Godlewskiego – zesłańców z Polski po powstaniu styczniowym i pierwszych jego badaczy. Odwiedziliśmy również akwarium fok(wstęp 280 rubli od osoby), ale to foki artystki, tańczą, grają, śpiewają i malują obrazy. Listwianka przeobraża się błyskawicznie w komercyjny kurort, powstają wielopiętrowe hotele, a najazd turystów zniszczy niebawem charakter tej niegdyś małej osady rybackiej, ulokowanej przy ujściu rzeki Angara z jeziora bajkalskiego. Obecnie to początek zalewu na Angarze, który sięga, aż do zapory w Irkucku.

d46-listwianka-talcy-listwianka

dzień 47. – 18 sierpień - Listwianka > Irkuck (M53) > Sludianka > (A164) Arszan w górach Sajanach Wschodnich – 290km

Wczoraj podjęliśmy decyzję, że wobec faktu opóźnienia w podróży o dwa tygodnie w stosunku do zakładanego czasowo planu, będziemy próbowali załadować się na pociąg kolei transsyberyjskiej do Moskwy już z Irkucka. Przejazd do Władywostoku byłby niczym innym jak tylko powielaniem krajobrazowo naszego przejazdu z Nowosybirska do Irkucka, dlatego też dokładanie kolejnych 4000km i 10-12 dni podróży, byłoby lekkim nieporozumieniem. To co było do dołożenia, to zrealizowaliśmy, dopisując licznikowi 2000km na trasie po republikach Chakasji i Tuwy. Wiem również od napotkanych „bajkerów” z Władywostoku, że ich szef – prezydent motocyklowego klubu we Władywostoku „Sinus” jest w podróży motocyklowej na swojej wysłużonej Hondzie Magnie 750 i nie doszłoby do ponownego naszego spotkania po sześciu latach, kiedy jadąc na motocyklu wokół świata gościłem u niego. Decyzja podjęta, tak więc jadąc dzisiaj w góry Sajany Wschodnie robimy rozeznanie co do warunków i terminu naszego powrotnego przejazdu. Sprawa okazuje się być aktualnie nieco uporządkowana i istnieje możliwość przeprawy kolejowej do Moskwy pociągiem nr.81 który wyjeżdża z Irkucka i kończy bieg w Moskwie. Nie ma innej alternatywy załadunek musi być w Irkucku, rozładunek w Moskwie. Jest jeszcze jeden z warunków, nie każdy skład tego pociągu który jeździ na tej trasie codziennie, ma doczepiony wagon bagażowy, potrzeba tę sytuację wcześniej uzgodnić i wiedzieć kiedy skład jedzie z wagonem bagażowym , aby właśnie na ten termin zakupić bilety osobowe. Mamy farta i właśnie 20 sierpnia, tak jak najlepiej by nam pasowało, mamy skład z wagonem bagażowym. Wyjazd pociągu o 23.54 z Irkucka (czasu Irkuck – bilety jedynie „kupe”, w przedziale 2 os. 9.000 rubli od osoby), motocykl mamy dostarczyć na 12.00, będzie ładowany z rampy do wagonu, opłata nie jak kiedyś za kilogramy, tylko za sztukę 15.200 rubli (ok.1.500zł) – będzie dodatkowo zabezpieczony w wagonie specjalną konstrukcją z desek. Wszystko uzgodnione, mamy bilety, jedziemy do Arszan. Doskonała pogoda w kurorcie powstałym na bazie buriackiej wioski. Jesteśmy wczesnym popołudniem i wynajmujemy buriacką chatkę za 700 rubli z możliwością skorzystania z bani za 200 rubli, mamy również dostęp do toalety w ogródku, gdzieś między marchewką a koprem oraz sławojkę 50 metrów za ziemniakami. W chatce mamy także lodówkę, ale z nią mieliśmy mały problem, gdyż po otworzeniu nie wiedzieć czemu wylatywały z niej muchy, po chwili wszystko było jasne, leżące tam mięso przechodziło reinkarnację, a smród gwałcił nasz zmysł powonienia na tyle, że opuściliśmy domek i udaliśmy się do miejscowego Dacanu(buddyjski klasztor), tam wykonaliśmy zalecone rytuały, po czym poszliśmy na targ. Wieczorem Rosjanie zaprosili nas na szaszłyki i przyjęliśmy dawkę znieczulenia w ilości pozwalającej nie czuć lodówki.

d47-listwianka-irkuck-arszan

dzień 48. – 19 sierpień – Arszan – 0 km

…dzisiaj dzień bez motocykla…odbywamy pieszą wyprawę do wodospadów Arszanu… przyszedł również czas na wstukanie relacji do kawałka plastiku…a kiedy zdarzy się internet…poślemy poprzez silos sekund i cyfr…czarne kruki naszych słów…by serwer milcząc oddał je Wam…czytelnikom…

dzień 49. – 20 sierpień – Arszan > Irkuck – 220km

po 15.500 km ruszamy w drogę powrotną koleją transsyberyjską do Moskwy

Alert o świcie, szybkie śniadanie i wracamy do Irkucka, połowa trasy, aż do brzegów Bajkału w porannej sennej mgle. Na dworcu towarowym meldujemy się dokładnie o 12.00, opłacamy transport motocykla i czekamy na załadunek. O 14.00 podstawili wagon bagażowy i podjechało jeszcze dwóch motocyklistów z Polski, Daniel na Hondzie Transalp 650 i Adam na BMW GS 1200 . Podobnie jak my realizowali przejazd przez Azję Centralną, aż nad Bajkał, po 52 dniach wracają do kraju. Mamy więc kompanów kolejowej podróży, razem ładujemy motocykle do wagonu i pomagamy je zabezpieczyć i zamocować. Później w przydworcowej restauracji mającej strefę Wi-Fi, czekając na nasz pociąg aktualizujemy wieści z naszej wyprawy.

d49-arszan-irkuck

<<<< POPRZEDNIA ——– NASTĘPNA >>>>