Jak to zwykle co roku bywa i tym razem nie odmówiliśmy sobie małego rekonesansu i odwiedzenia kilku ciekawych miejsc w naszym kraju. Ledwie powróciliśmy z Afryki, posiedzieliśmy nieco w naszej „Chałupie na Górce”, odbyliśmy szereg rytualnych i obowiązkowych rodzinnych spotkań i już nas gdzieś nosi nasza podróżnicza dusza. Pogoda późnej jesieni niezbyt nastraja do motocyklowej eskapady. Nasze BMW bardziej służy, stojąc w moto-stajni, jako tło do pierwszych spotkań ze sprzętem mojej wnuczki Emi. Natomiast my, bierzemy Toyotę i w Polskę. W Częstochowie podpatrujemy poczynania Jacka Warzyszyńskiego w kwestii budowy wyprawowego Land Rovera – prace podwoziowe zakończone, jest szansa iż spotkamy się gdzieś latem na mongolskich trasach. Dalej snujemy się przez centralną Polskę. Zaglądamy do najważniejszego z zabytków Mstowa – Sanktuarium Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i Klasztoru Kanoników Regularnych Laterańskich, który to został prawdopodobnie utworzony przez biskupa krakowskiego Iwo Odrowąża w 1218 roku, gdy sprowadził on do Mstowa dwunastu zakonników. Przemieszczamy się dalej na północ do wioski Gidle. Miejsce to ma dość intrygującą historię. W każdą, pierwszą niedzielę maja, w Sanktuarium Maryjnym w Gidlach, odbywa się doroczny odpust z ceremonią „Kąpiółki”. Wszystko to ma miejsce za sprawą włościanina Jana Czeczka, który w 1516 roku w czasie orki wydobył ze skiby dziewięciocentymetrową figurkę Maryi z dzieciątkiem. Obrzęd „Kąpiółki” nawiązuje do znaleziska i obmycia figurki w wodzie, czyli pierwszego cudu związanego z tą historią, którym było przywrócenie wzroku niewidomym członkom rodziny Czeczków. Poświęcone w czasie „Kąpiółki” wino towarzyszy chorym w modlitwie do Matki Bożej Uzdrowienia Chorych, czczonej w Gidlach od prawie pięciuset lat. Następną bazą stał się dla nas zespół pałacowy z 1917 r w Nieznanicach. Od 1998 roku funkcjonuje jako obiekt hotelowo-restauracyjny pt. „Wypoczynek w zabytkach”. W tym miejscu, pełna uroku osobistego właścicielka, pani Elżbieta Lubert zaprasza w „podróż dookoła świata” po etnicznych pokojach, których atmosfera zachęca do egzotycznych wyjazdów, do wypraw nieznane. Z właścicielką odbywamy interesujące pogawędki na tematy podróżnicze, których doświadczała już od lat młodości, kiedy to wyemigrowała do Francji. Obecnie wraz z córką, prowadzą tę oazę spokoju i miejsce podróżniczych spotkań. E-mail: palac@nieznanice.pl http://www.nieznanice.pl/

Ruszamy dalej. W Turze koło Bydgoszczy, nie sposób było ominąć domu naszych przyjaciół Miry i Bena, którzy również zakończyli jesienne wojaże po Grecji. Było co wspominać, wszak to również tereny naszych zeszłorocznych podróży na motocyklu, a w wersji 4×4 był nawet zamysł, aby się spotkać na trasie, gdzieś na Peloponezie – niestety powrócili do Polski nieco za wcześnie. Dalej przez Okoniny Nadjeziorne, realizując nieodbyte zaproszenia zawitaliśmy również w progi Celinki i Andrzeja. Zewsząd emanuje tu spokój i sielankowy, jesienny nastrój. Przejazd przez Bory Tucholskie i Kaszuby, to zawsze nie lada przyjemność. Na jeden z noclegów pozostajemy w pensjonacie „Samotnia nad Wdą” w Tleniu wykorzystując „grouponowe” oferty http://www.pensjonat.przystanektlen.pl/ . Pensjonat prowadzony jest przez parę podróżników – Anię i Michała Semrau, którzy po dwuletniej podróży dookoła świata, zdecydowali się osiąść w Borach Tucholskich. Odrestaurowany budynek z 1902 roku, klimatem nawiązuje do dalekich podróży. Zdarza się nam niejednokrotnie korzystać z „grouponowych” propozycji, dotyczących zakwaterowania i kulinariów i najogólniej rzecz biorąc, z pozytywnym skutkiem. Następną bazą na trasie naszej włóczęgi stał się Dworek „Osada Wędrowca” w Mechelinkach koło Gdyni http://www.dworekmechelinki.pl/ . Dworek, wybudowany w 1931 usytuowany jest pośród drzew, przy pięknym nadmorskim klifie, z dala od codzienności, pośpiechu i zgiełku miasta. To z pewnością wyjątkowe miejsce nad polskim morzem, w którym czas płynie wolno i w miłej, kameralnej atmosferze. Stąd też penetrujemy ciekawe miejsca kaszubskiego regionu. Zamek w Rzucewie i Krokowej, stary Puck, Półwysep Helski, Przylądek Rozewie, okolice Jastrzębiej Góry i Karwi. Właśnie o tej porze roku, to świetne miejsce i czas, na nadmorskie spacery wzdłuż plaży. Zawsze będziemy twierdzić, że właśnie nasz Bałtyk, daje najwięcej frajdy i przyjemności w czasie takich przechadzek.

Świąteczny czas, kończący 2014r, spędziliśmy na naszym wybrzeżu, pomiędzy Helem a Ustką. Jak zwykle urzeka nas „Kraina w Kratę”, czyli specyficzna zabudowa tego regionu. W XVIII i XIX wieku, dominującym elementem krajobrazu wiejskiego na Pomorzu, było budownictwo szkieletowe. W kwatery drewnianych konstrukcji budynków wstawiano dyle, które owijano powrósłami słomianymi i oblepiano gliną. Powierzchnię kwater bielono wapnem, a belki drewniane zabezpieczano smołą. W ten sposób budowano chałupy mieszkalne, zabudowania gospodarcze, kuźnie, szkoły, kościoły i dwory, dużo z nich zachowało się do dnia dzisiejszego w wielu nadmorskich gminach (Darłowo, Sławno, Malechowo, Postomino, Ustka, Słupsk, Kobylnica, Smołdzino, Wicko). Tego typu konstrukcje, były także widocznym elementem krajobrazu architektonicznego pomorskich miast i uzdrowisk (Słupsk, Sławno, Darłowo, Ustka, Jarosławiec).

Nie można dzisiaj precyzyjnie określić granic „Krainy w Kratę”, umowne granice wyznaczone są w pasie nadmorskim długości około 80 km – poczynając od Łeby w kierunku zachodnim do miejscowości Darłowo. Granice te są jednak płynne; bowiem tradycyjne budownictwo charakteryzujące teren tej krainy, obejmuje również znaczną część województwa zachodniopomorskiego. Nazwa „Kraina w kratę”, pojawiła się po raz pierwszy jako tytuł zorganizowanej w 1995 r. w Słupsku wystawy fotograficznej, prezentującej piękno tradycyjnej architektury wsi Pomorza. Nazwa ta okazała się tak trafna i chwytliwa, że obecnie, po kilkunastu latach, funkcjonuje jako oficjalne pojęcie i lokalna marka turystyczna. Ważnym ośrodkiem „Krainy w Kratę” jest skansen „Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach”, gdzie zachowano oryginalną zagrodę, a z czasem uzupełniono ją przenoszonymi z innych miejsc budynkami, którym groziło zniszczenie. Również wieś Swołowo, uchodzącą za stolicę „Krainy w Kratę”. Miejscowość ta, położona w pobliżu Słupska, to żywy skansen, z około siedemdziesięcioma obiektami, gdzie można się zetknąć z tradycją architektoniczną regionu, ale także poznać historię poszczególnych obiektów. W zimowej szacie wyjątkowo urokliwy widok.

Sylwester zastał nas w gronie naszych przyjaciół Tiny i Arka, ponownie w obrębie Doliny Baryczy. A bal tym razem był wyjątkowo kameralny, w ścisłym gronie, w podwojach „Starego Młyna” w Niesułowicach http://www.stary-mlyn.com.pl/ . Bogusia i Piotr rozbudowują obecnie zaplecze hotelowe i tego roku zrezygnowali z dużej imprezy. Już wiosną, baza noclegowa powiększy się do 9 pokoi. Oczywiście wszyscy pamiętają, że wyborna kuchnia serwowana w tutejszej restauracji wg hasła brzmi: „W Starym Młynie rybka słynie!!!” Nasze peregrynacje zakończyliśmy w Kurozwękach. Wiódł nas tam sentyment i kulinaria – nie sposób oprzeć się smakowitym potrawom z bizona. Pamiętamy te wspaniałe zloty, ostatni wiosną 2009r . Nadal właściciele i pracownicy wspominają te imprezy motocyklowe z nostalgią i zapraszają ponownie w progi ich wspaniałego XIVw pałacu http://www.kurozweki.com/ .

Resztę zimowego czasu przeznaczyliśmy na przygotowanie następnej edycji książkowej pt. „Przez Afrykę i Azję… nad Bajkał”. Zajęło to nam prawie dwa miesiące, a efekty pojawią się niebawem, może już podczas naszego spotkania otwierającego podróżniczy sezon motocyklowy„Kalety-Zielona 2015”.

afryka-azja-okladka-800

Możemy jedynie przedstawić wersje robocze okładki i rozkładówki.

afryka-azja

Już 12 marca ruszamy w dalszą drogę, a przed nami Azja,

azja-trasa-1100

- ale to już temat na następne podróżnicze relacje, na które już teraz zapraszamy.