Polska > Zjednoczone Emiraty Arabskie  > Oman > Sri lanka > Filipiny > HongKong > Katar > Kuwejt > Bahrajn > Arabia Saudyjska > Polska (5.01. ÷ 28.02.2020r.)

Już 5 stycznia ruszyliśmy w kolejną podróż, a rozpoczęliśmy ją od Półwyspu Arabskiego. Po zwiedzeniu Emiratów, wynajętym autem, w dwa tygodnie objechaliśmy Oman. Wracamy do Dubaju, zdajemy auto i lecimy na Sri Lankę. Mamy tam wynajęte auto z przewodnikiem i przez 9 dni zwiedzamy wyspę i jej najciekawsze atrakcje. Później na 3 tygodnie lecimy na Filipiny, gdzie czas spędzimy na objechaniu i opłynięciu kilku wysp. Wracamy przez Hong Kong, Katar, Bahrajn, Kuwejt, gdzie spędzimy po kilka dni. Oczywiście całość podróży to typowa wędrówka z plecakiem (max 7kg), bez bagażu głównego. Pozdrawiamy, życząc spełnienia zaplanowanych wypraw, wycieczek, zdarzeń, sytuacji i marzeń w nadchodzącym 2020roku!

Taki był plan, Hong Kong odpadł z powodu pandemii, ale dodatkowo udało się pojechać do Arabii Saudyjskiej.

… tak wiele widzieliśmy i z niejednego brzegu… wydawać by się mogło, że raczej dwa razy coś się zdarzy i tego nowego, takiego pierwszego, już nie będzie… i wciąż jesteśmy w błędzie…

… Ten pierwszy raz…

… w misternej konstrukcji zdarzeń… los rzucił mnie w rewiry bezlitośnie niepospolitej fortuny… pomyślałam i zapytałam siebie sama… otworzyło się dla mnie niebo jak fatamorgana?… błądzę gdzieś między mirażami?…nie!… to nieprzeciętna par excellence moc „petrodolarów”… przyszła i trwa… z nieodwracalnym skutkiem, szerzy coraz bardziej zdumiewające konstrukcje… bez wahania, ten pierwszy raz, wstąpiłam do najwyższego budynku świata „Burj Khalifa” (ZEA)… przydarzył mi się i wygenerował współrzędne tylko dla oszołomienia, stok narciarski w galerii handlowej (ZEA)… Midasowy dotyk, zadał szyku szalonym kreacjom i zagrał na klawiaturze moich wzruszeń (ZEA)… na pokuszenie powiodły mnie przemienione w kawę prażone pestki daktyli, a niechże zadba o wszystkie formy i odmiany słowa „moc” (ZEA)… zabrałam się tam i z powrotem kadzidlanym szlakiem, spadłam prosto w przepaść esencji emocji, gdzie wymierność chwil, mierzy się narastającym podekscytowaniem (Oman)… haust przyrodniczego fenomenu „pustynnego” mleka zbawił już wielu, mnie przydarzył się w herbacie (Oman)… nieskończoność rozlicznych okoliczności, pakuję w jak najbardziej pomiestne słowa, lecz nigdy w notes z kupy słonia (Sri Lanka)… w gąszczu wymyślnych okoliczności, zauroczona rybakami na palikach, fastryguję ich pokrętną robotę (Sri Lanka)… przeszukuję nieskończoność moich wspomnień, przewijam je na podglądzie… moje źrenice dopiero teraz dopinają imponującego pejzażu ryżowych tarasów (Filipiny)… spanoszyłam sobie głowę upiornym wyrakiem, przez szkło powiększające zaglądam w jego hipnotyczne ślepia (Filipiny)… jedząc orzeszki pili, patrzę w „capizowe” okna, otwieram się na sprawy publiczne… ulicami nieludzkiej biedy ukrytej za blachą falistą, mkną festyniarskie „jepneye” i wynędzniałe psy… obieram warstwy niezrozumienia, stojąc na zamieszkałym cmentarzu, smutny wiatr łamie mnie w pół (Filipiny)… ekstremalne zjawisko kulturowe, cóż za atrakcja dla turystów, trumny wiszą gdzieś i leżą gdzieś (Filipiny)… pierwszy raz zachorowałam na Katar… zmysły wdarły się w materię i jak sokół poleciały gdzieś w inny wymiar i czas, otaczająca rzeczywistość kusi nieskromnością (Katar)… lecąc tak wysoko, zawrót głowy na harfie gra (Bahrajn)… a ja?… rozpuszczam się niczym tabletka musująca w tej piramidzie emocji… nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy?…

…Wiola…

bliski-daleki-wschod-map