Memoriał „Barwy”

Nasz wyjazd na to spotkanie był również startem w podróży Islandię. Wyprawę tą rozpoczęliśmy ucieczką z Podbeskidzia, z fatalnej strefy pogodowej, której to stan nie chce tego regionu opuścić już od trzech miesięcy. Więc już we wtorek 22 czerwca przejazdem ciekawymi, bocznymi drogami dotarliśmy do Konina, a raczej do Kazimierza Biskupiego, by spotkać się z Krzysiem Sypniewskim i w spokoju pogawędzić na motocyklowe i życiowe tematy. Nocleg w klasztornej atmosferze Ojców Św. Rodziny, w skromnej celi w sektorze zwanym „Hadesem”, jak następnego dnia dowiedzieliśmy się od kleryków przy. Środa to włóczęga po pałuckiej ziemi, gdzie odwiedzamy takie standardy jak przepiękny barokowy kościół drewniany w Gąsawie, Biskupin, Wenecję i Rzym. Później w Wągrowcu, pojechaliśmy zobaczyć jak krzyżują się dwie rzeki Wełna i Nielba, z których to każda dalej płynie już własnym nurtem. Późnym popołudniem docieramy do miejscowości Tur, gdzie ugościli nas nasi przyjaciele motocyklowi Mirka i Benek. Tu dociera również Wojtek z Sokółki i wieczornych rozmów w kręgu motocyklowym ciąg dalszy. Czwartek rozpoczynamy pieszą wycieczką wzdłuż nadnoteckich łąk po czym wyruszamy wszyscy razem w kierunku Borów Tucholskich do miejscowości Okoniny Nadjeziorne, gdzie będzie miało miejsce spotkanie pt. memoriał ku pamięci naszego kolegi ś.p. Andrzeja Barwińskiego – „Barwy”.

W progach gospodarstwa Celiny i Andrzeja Łukomskich wita nas Krysia, żona Andrzeja. Do późnego wieczora zjeżdżają się pozostali uczestnicy, motocyklowi przyjaciele „Barwy”, z którymi to wielokrotnie podróżował w swoich motocyklowych wojażach po świecie. Krysia na powitanie przygotowała ciepłą strawę i choć wspomnienie rodzi smutek, atmosfera przybiera wesoły charakter, bo wiemy, że właśnie tak chciałby z pewnością Andrzej, sam był zawsze z usposobienia wesołkiem i żartownisiem. W sobotę Andrzej Łukomski przygotował nam wycieczkę po wspaniałych terenach Borów Tucholskich przeciętych rzeka Brdą. Rozpoczęliśmy od zwiedzenia Rezerwatu Cisów Staropolskich w Wierzchlesie. Niezwykłe miejsce, aż trudno sobie uzmysłowić że ostała się do tej pory taka enklawa z tak specyficznym drzewostanem. Później przejazd wzdłuż kanału Brdy stworzonego na potrzeby nawadniania pobliskich łąk. Tutaj też, już drugi raz w tym przejeździe mamy sposobność podziwiać skrzyżowanie dwóch cieków wodnych, tym razem jednak na dwóch poziomach, kanał górą, rzeka dołem. Dalej w Odrach urządzamy sobie pieszą wędrówkę po kamiennych kręgach, megalitach pamiętających jeszcze czasy Gotów, a których znajduje się tu aż dziesięć. W kręgu zwanym „elipsą”ładujemy nasze wewnętrzne bateryjki nieznaną energią czyniącą cuda, powodującą generację mocy, która to ujawniała w najmniej oczekiwanych momentach. Energia była widać tak wielka że od razu na kupie sypkiego piachu wywaliliśmy sie bezpiecznie jak w piaskownicy podczas zabawy razem z naszym BMW (pamiętajcie jak macie w takiej maszynie jak nasza juz końcówkę paliwa, a wywróci się na prawą stronę to trzeba przewrócić go na lewą bo nie odpali – brak paliwa w lewej komorze tam gdzie umiejscowiony jest smok), a podczas tankowania zablokowałem cały system komputerowy „Orlenu” – komputery siadły?! Jakoś po czasie odblokowali i powróciliśmy juz bezpiecznie do bazy w Okoninach, gdzie w blasku ogniska biesiada trwała do późnych godzin nocnych.

A rano ponownie nad Brdę, by w promieniach słońca odbyć niepowtarzalny spływ kajakowy, po tej pięknej, dzikiej rzece. Jak się okazało wszyscy spisali się jako kajakarze bez zarzutów, nawet ci, którzy nigdy nie siedzieli w kajaku. My po zakończonym rejsie ,żegnamy się z gospodarzami oraz resztą uczestników i ruszamy w drogę ,w kierunku Danii, gdzie za dwa dni czekać będzie na nas prom na Islandię. Dalsza część tej podróży pod zakładką „Wyprawy” – Islandia 2010

A tu dla przypomnienia parę fotek z naszych spotkań  spotkań na trasie z Andrzejem “Barwą”