Aktualności:

Chorwacja – Malta – Cypr 2021 – Nastała jesień, czas który również należy wykorzystać do tworzenia kolejnych podróżny. Motocyklowy sezon zakończyliśmy na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej zlotem w Orlim Gnieździe w Hucisku, teraz wypadałoby pojechać gdzieś nieco dalej. W pogoni za słońcem i ciepłem padło na basen Morza Śródziemnego. Pierwotny plan zakładał przejazd naszym Hil-domem od Chorwacji, później prom przez Adriatyk i kolejno przez Włochy, Sycylię dotrzeć promem na Maltę i dalej przez Grecję i Turcję dotrzeć na Cypr. Jednak przeliczywszy odległości wypadło prawie 10tys. km więc postanowiliśmy nieco zmienić plany, podzielić podróż na dwa mniejsze etapy, autem odbyć podróż na chorwackie wyspy, a Maltę i Cypr zrobić samolotowo, tym bardziej, że mamy do wykorzystania kasę za nieodbyty lot z Bahrajnu do Wiednia, który odwołano z powodu pandemii w zeszłym roku, w lutym, kiedy wracaliśmy z Filipin. (RELACJA)

Zakończenie Sezonu Podróżników Motocyklowych „Szlakiem Orlich Gniazd 2021” - (RELACJA)

Był to jubileuszowy LX zlot …dziękujemy wszystkim, za udział w tym zlocie, jak i wielu poprzednich spotkaniach na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. Kim bylibyśmy jako organizatorzy bez Was… uczestników. To przede wszystkim Wy tworzycie sympatyczny i radosny klimat naszych spotkań. Zdajemy sobie sprawę, że stworzyliśmy wielką rodzinę motocyklową, którą kochamy i szanujemy, więc postanowiliśmy nieco zmienić nasze stanowisko co do zakończenia organizacji kolejnych zlotów. Jak wynikało z przeprowadzonych rozmów, tworzymy wielki klan rodzin, które na imprezę przybywają z wielu regionów (Goldwingowy Śląsk , Grupa Maryjana, Zagórów, Konin, Opole, Prudnik, Warszawa, Kraków i okolice, Podkarpacie). Pomysłem jest, że zarządzimy losowanie i każda z grup zmotywuje się do pomocy w swoim regionie, a my Wam pomożemy zorganizować spotkania. Ważnym jest, aby wyszukać bazę, zaproponować miejsca do zwiedzania oraz pomóc w procedurach i ustaleniach, co spowoduje mniejsze obciążenie dla nas, organizatorów. Jak wynikło z obecnej imprezy, na pierwszy ogień idzie ekipa z Opola, a dalej będziemy losować, rzecz jasna tylko wtedy, gdy zaakceptujecie takie rozwiązanie.

Na koniec jeszcze statystyka – przybyło 139 uczestników na 69 motocyklach.

Skandynawia 2021 - Była to skrócona wersja dotarcia na Nordkapp, którą zaplanowaliśmy już dwa lata temu, a z przyczyn pandemicznych nie doszła do skutku. W zeszłym roku w ogóle, nawet w skróconej części nie była do wykonania, dzisiaj po dwóch latach, w mocno okrojonej skali… jedziemy. Miał być Kaukaz, kaukaskie republiki (Dagestan, Osetia, Inguszetia, Abchazja, Czeczenia), później góry Ural, Archangielsk, Karelia, Wyspy Sołowieckie, Murmańsk i dopiero „Nordkapp”, powrót przez Lofoty i Norwegię. Dzisiaj cieszymy się, że jest Finlandia, Norwegia, „Nordkapp”, Lofoty, Szwecja i Dania… miało być ponad 20tys.km i prawie trzy miesiące podróży, był miesiąc i dobiliśmy do 8tys. (RELACJA)

Książka „Z Polski na antypody” Czas „koronawirusa”, który zastał nas w połowie marca, tuż po powrocie z wyprawy po Bliskim i Dalekim Wschodzie, jego konsekwencje i izolowanie, sprowokowało nas do rozpoczęcia prac nad kolejną, piątą edycją książkową opisującą naszą podróż wokół świata. Finalnym efektem następnego etapu podróży jest wydanie, zamykająca ponad 10letni objazd naszego globu, który to rozpoczęliśmy w Buenos Aires w 2009r., a kończymy na antypodach w Australii. Przez dwa miesiące przygotowywaliśmy wydanie będące kontynuacją czterech poprzednich publikacji, opisujących nasze przygody na kontynentach obu Ameryk „Drogami i bezdrożami Ameryki Południowej” i „Kurs… Ameryka Północna”, Afryki i Azji „Przez Afrykę i Azję…nad Bajkał” i „Na dwa krańce świata”.

W połowie czerwca odebraliśmy wydrukowane książki i takim, to sposobem zapraszamy wszystkich do wspólnej podróży poprzez kontynenty Azji i Australii w edycji pt. „Z Polski na antypody”. Na 664 stronach, wzbogaconych o 1181zdjęć ujęliśmy podróż z Polski na antypody, poprzez 18państw i trzy kontynenty (Słowacja > Węgry > Rumunia > Bułgaria > Turcja > Iran > Pakistan > Indie > Myanmar > Wietnam > Kambodża > Laos > Tajlandia > Malezja > Singapur > Indonezja > Nowa Zelandia > Australia ).

Założeniem całego projektu trwającego ponad dekadę, było dotarcie na trasie przejazdu wokół naszego globu, do jak największej ilości państw, miejsc, społeczności, kultur i religii, gdzie mogliśmy dojechać naszym specjalnie przystosowanym pojazdem, Toyotą Hilux 4×4. Okazało się, że aby to zrealizować na pokonanym dystansie 280tys. km, trzeba nam było użyć aż dwóch takich aut, nieco różniących się konstrukcyjnie.

Książki dostępne będą w sieci sklepów „Podróżnik” - https://sp.com.pl/sklepy w Bielsku Białej ul. Wzgórze 9 tel. 883 603 053, 33 812 36 48 Godziny otwarcia pn. – pt. 10.00 – 18.00 oraz u wydawcy poprzez zamówienie pod adresem internetowym iwojtekbmw@gmail.com

Dla naszych odbiorców wiadomości przygotowaliśmy specjalną ofertę gdzie koszt książki zamyka się w kwocie 50zł wraz z wysyłką kurierem i oczywiście z indywidualną dedykacją.

1-ksiazka-100

1-ksiazka-101

… świat jest sceną… gdzie za kryształową ścianą słów, za nieprzebytym lasem kłamstw, w gmatwaninie galopujących zdarzeń, w kolorowej maskaradzie… gramy spektakl… sztuka ta ma tytuł „człowiek”… i choć czasem role są źle obsadzone, a przedstawienie pozbawione dobrej woli, z wieku na wiek trwamy w chwiejnej moralności, w systemie zburzonych wartości, raz po raz toniemy w gąszczu miraży, a jednak trzymamy się dzielnie, choć czasem bez twarzy! Możemy w nieskończoność przeszukiwać tatuaże w swoich głowach i absurdem będzie pożądać tylko spektakularnych widzeń, oszałamiających sukcesów, czy też zbawczego człowieczeństwa… trzeba też będzie posłuchać pukania od spodu emocjonalnego dna, popatrzeć jak bieda przechadza się pod ramię z nędzą, rejestrując roztrzaskane marzenia. Zaczynając bieg po tęczy, rzucamy na wiatr wielobarwne obrazy oraz czarnych kruków liter bieg i nie wiemy, czy znajdą się aż tak pomiestne słowa, by spakować cały ten kolaż niepojętych dziwów… Składane co dnia fragmenty, prowadzą nas w korytarze nieskończoności zjawisk, pokusa jest tak silna, że bez wahania wiedziemy się na pokuszenie…

Wyprawa wzdłuż Atlantyku przez kontynentalną część Europy – już zakończona:

Mocno pokrzyżowała pandemia koronawirusa nasze plany wyprawowe na obecny rok. Mieliśmy przejechać przez Kaukaz, zaczynając od strony Gruzji, później Osetkia, Abchazja, Inguszetia, Czeczenia i rozległa Rosja, przez Ural, Archangielsk, Wyspy Sołowieckie po Murmańsk, dalej Nord Cap i Norwegię, a zostało nam obserwować wiadomości i czekać które kraje w ogóle otworzą się aby można było do nich wjechać. Do końca liczyliśmy, że może zatoczymy malutki krąg przez Finlandię i Norwegię, jednak i tu dotknęło nas rozczarowanie, gdyż Polski nie ujęto jako kraju z którego turyści mogą wjechać – ponoć nadal współczynniki zachorowań na Covid były przekroczone. Cóż nam pozostało, ano to co od dawna leżało gdzieś w kącie, odłogiem w szufladce: „memory”, naszych podróżniczych planów. Pozostała więc Europa Zachodnia, miejsce do którego niezbyt się palimy, ale z czystego faktu, że w pewnej jej części jeszcze nie byliśmy, postanowiliśmy to obecnie zrealizować. Konkretnie przejazd wzdłuż Atlantyku, od Normandii, aż po południową część Portugalii. Wszak Atlantyk objechaliśmy prawie cały wzdłuż brzegów obu Ameryk, Afryki, Irlandii, Szkocji i Islandii, a w części Europy kontynentalnej jedynie skrawek przy Gibraltarze, a ja jeszcze południe Portugali na motocyklu, wracając w 2006r. z podróży dookoła świata. RELACJA (KLIKNIJ TUTAJ)

europa-atlantyk-trasa

To już było:

Bliski i Daleki Wschód 2020  (5.01. ÷ 28.02.20202r.)

Polska > Zjednoczone Emiraty Arabskie  > Oman > Sri lanka > Filipiny > Katar > Kuwejt > Bahrajn > Arabia Saudyjska > Polska

Rok 2020 od samego początku spędziliśmy podróżniczo, już 5 stycznia rozpoczęliśmy kolejną wyprawę od przelotu na Półwysep Arabski. Po zwiedzeniu Emiratów, wynajętym autem, w dwa tygodnie objechaliśmy Oman. Następnym etapem podróży była Sri Lanka. Tam wynajętym autem wraz z przewodnikiem, przez 9 dni zwiedziliśmy wyspę i jej najciekawsze atrakcje. Później 3 tygodnie spędziliśmy na Filipinach, gdzie czas spędziliśmy na objechaniu kilku wysp. Wróciliśmy przez Katar, Kuwejt, Bahrajn i Arabię Saudyjską, gdzie spędzimy po kilka dni. Oczywiście całość podróży była to typowa wędrówka z plecakiem (max 7kg), bez bagażu głównego.  Relacja: (KLIKNIJ TUTAJ)

bliski-daleki-wschod-map

Tunezja 2019 (13 listopada do 6 grudnia) (RELACJA).

Magadan 2019 (14czerwca do 11 sierpnia): (RELACJA)

Rumunia, Mołdawia i Bułgaria na motocyklowo (24maja do 4czerwca 2019r.) Relacja: (KLIKNIJ TUTAJ)

Nowa Zelandia i Australia (6 styczeń do 21 marca 2019r.): Relacja: (KLIKNIJ TUTAJ)

Poprzednia część podróży wokół świata, po Indochinach i Półwyspie Malajskim odbyła się w okresie od 20 pażdziernika do 16grudnia 2018r. Relacja: (KLIKNIJ TUTAJ)

Chorwacja, Serbia – czerwiec 2018r. (Relacja)

Wyprawa do Birmy (Myanmar) – styczeń, luty, marzec 2018r. Zapraszamy do lektury  (Kliknij Tutaj)

Wyprawa do Chin 2017r. Relacja

25 czerwca 2017r. zakończyliśmy krótką, motocyklową wyprawę po Sardynii i Korsyce. Było super, choć nieco za gorącoRelacja

15 grudnia 2016r - Minął niespełna miesiąc od naszego powrotu z Indonezji, a my ruszylismy jeszcze przed świętami w następny etap naszej podróży, tym razem w przeciwnym kierunku, do Ameryki Południowej, aby Boże Narodzenie spędzić na… Wyspie Wielkanocnej. Sylwester dopadł nas w Santiago de Chile, a dalej poprzez Andy przemieściliśmy się do Boliwii na spotkanie z rajdem „Dakar 2017”. Pomiędzy Chile, a Argentyną wielokrotnie przekroczyliśmy andyjskie pasmo górskie najdzikszymi przełęczami. Dalszy nasz plan przewidywał dotarcie początkiem lutego, poprzez Patagonię na Ziemię Ognistą i odbyć rejs statkiem z Ushuaia na Antarktydę. Niestety ta ostatnia część podróży zakończyła się w San Martn de los Andes w Argentynie, gdzie dopadła mnie malaria. Nie ta nabyta w Ameryce Pd. lecz ta ukryta, przywieziona z Afryki. Cała ta sytuacja spowodowała, że musieliśmy zakończyć podróż trzy tygodnie przed planowanym terminem i zrezygnować z antarktycznej przygody. Relacja

30 listopad 2016r - Wracając do podróży po Indonezji, domniemamy, iż większość z Was była zaskoczona naszym pomysłem wyprawy po tym kraju. Wypada więc tytułem wyjaśnienia, nieco wspomnieć na ten temat. Kontynuując program naszej wyprawy wokół świata, rozpoczętym w 2009r w Buenos Aires, którego założeniem jest objechanie go naszym środkiem lokomocji, czyli przygotowaną wyprawowo Toyotą Hilux 4×4, nasze drogi obecnie powinny nas poprowadzić przez południowo-wschodnią Azję w kierunku Australii. Już raz, z powodów celnych, w tym planie przeszkodził nam utrudniony transport auta z Władywostoku do Australii. Tym razem postanowiliśmy nieco wnikliwiej rozeznać temat i przed zrealizowaniem takiego przejazdu, zapoznać się z najtrudniejszym drogowo-morskim odcinkiem, który czeka nas na tej trasie, czyli z pokonaniem wraz z autem szeregu wysp indonezyjskich. Relacja

10 października 2016rAzja i Afryka „Na dwa krańce świata” Dziennik Podróży – Przewodnik

Powiadamiamy również, iż końcem ubiegłego lata uporaliśmy się z przygotowaniem następnej, już czwartej edycji książkowej, opisującej naszą wyprawę i przygody w trwającej już od ośmiu lat podróży wokół świata. Nowa książka pt. Azja i Afryka „Na dwa krańce świata” Dziennik Podróży – Przewodnik dotarła do nas z drukarni i od tego momentu, edycja ta opisująca przejazd przez Azję do Władywostoku oraz przez Afrykę, zachodnią stroną kontynentu do Cape Town, jest możliwa do zamówienia w specjalnej promocyjnej cenie 40 zł.

Azja …co świat ma z dwojga ludzi, którzy wciąż zdradzają jego tajemnice?… nieustannie przepychają korowody widziadeł, przez coraz bardziej pazerne oczu okiennice… co tym razem opowiedzą oszołomione papierzane stronice?… fotografie narysują świeżo znalezione obietnice?… gubiąc własny cień, wplatamy się w szlaki wielobarwnych gobelinów, co rusz ukradkiem łypiąc przez szklane oko proroka, by dawny baśni czar odbity w bezkresie dnia, nigdy nie prysł… a niech przy szklaneczce słodkiej herbaty, zawiruje dla nas derwisz… chaczkarowa trajektoria prowadzi w zatłoczony kolaż obcych w oku widzeń, wprost do starej perskiej kultury, gdzie pomiędzy skomasowanym atakiem spektakularnych zabytków, snują się bezgłośne cienie czarnych ptaków, spróbujmy usiąść cicho w kącie ich świata, niech spanoszone trakcje naszych zmysłów, do końca zniewoli woń palonego kadzidła… wstępujemy w labirynt niepewności, czyżby to piekło pękło?… gigantyczna ognista dziura w ziemi, nieustająco płonący dar radzieckich geologów, rozbudza skrajne emocje… by sięgnąć po „klejnoty” islamu na starożytnym Jedwabnym Szlaku, podniesiony wzrok i w niewolę wyobraźni skok, choć na kilka chwil, pozwoli podążyć za kupieckimi karawanami i wpleść się w zajmujące opowieści Szeherezady… przepastne bezdroża krainy Czyngis-chana, są jak te dzikie konie, rozbiegają się tam gdzie chcą, zostawiając z boku przycupnięte jurty… jeszcze tylko niech no spojrzy na nas „błękitne oko Syberii”, a konsekwentnie przybędziemy do miasta na końcu świata… Władywostoku…

Afryka …tajemnicza, różnorodna, rozległa i otoczona aurą przygody Afryka… jest porywającą krainą tęczy  po której biegasz tam i z powrotem… zauroczeni obyczajami i obrzędami rozmaitych plemion, w gąszczu wierzeń, gdzie czary i magia sprowadzają zadumę… pogubieni w szacowaniu niewymiernej fauny  i flory, kradniemy obrazy spektakularnych obiektów dziedzictwa kulturowego, złaknione zmysły karmimy wyszukanymi pejzażami… otwieramy wszystkie swoje bramy i bierzemy całość… co rusz spadając  w dół bez zabezpieczenia, a tam… w oceanie ludzkiego bytu, ukryta pod płaszczem biedy, głodu i śmierci, permanentnie pleniąca się masa na ziemi, której reszta ludzkości nadała termin „Trzeci Świat”…  zanurzona pod korupcją i chciwością, pod tyranią i ostentacyjną elitą, pod twarzami ludzi, których  nie można wykarmić.. pochowana pod ruderami miast, które roją się od brudu i chorób,  w których dzieci są zmuszane do tego, by dorosnąć zbyt szybko, aby móc przetrwać… na symultanicznej czarnej scenie, zawrót głowy na bębnie gra… pijani od pomieszanych westchnień, rozpaleni doświadczeniami, pakujemy magiczną paletę wrażeń do coraz cięższych myśli… mimo to, sekretny instynkt wciąż odsłania potrzeby ukryte w podróży… a kiedy już nienasycone zmysły wedrą się  w materię… znów będziemy przemycać się ulicznościami tego świata… by celnie przydarzać się miejscom…

Zamówienia na wszystkie nasze wydania książkowe prosimy składać e-mailowo na adres: zabawki@irex-sc.com do pani Izy tel. 33 8104450, podając dokładny adres z kodem pocztowym i nr tel. kontaktowego dla ewentualnego ustalenia szczegółów dostawy.

…tajemnicza, różnorodna, rozległa i otoczona aurą przygody Afryka… jest porywającą krainą tęczy  po której biegasz tam i z powrotem… zauroczeni obyczajami i obrzędami rozmaitych plemion, w gąszczu wierzeń, gdzie czary i magia sprowadzają zadumę… pogubieni w szacowaniu niewymiernej fauny  i flory, kradniemy obrazy spektakularnych obiektów dziedzictwa kulturowego, złaknione zmysły karmimy wyszukanymi pejzażami… otwieramy wszystkie swoje bramy i bierzemy całość… co rusz spadając  w dół bez zabezpieczenia, a tam… w oceanie ludzkiego bytu, ukryta pod płaszczem biedy, głodu i śmierci, permanentnie pleniąca się masa na ziemi, której reszta ludzkości nadała termin „Trzeci Świat”…  zanurzona pod korupcją i chciwością, pod tyranią i ostentacyjną elitą, pod twarzami ludzi, których  nie można wykarmić.. pochowana pod ruderami miast, które roją się od brudu i chorób,  w których dzieci są zmuszane do tego, by dorosnąć zbyt szybko, aby móc przetrwać… na symultanicznej czarnej scenie, zawrót głowy na bębnie gra… pijani od pomieszanych westchnień, rozpaleni doświadczeniami, pakujemy magiczną paletę wrażeń do coraz cięższych myśli… mimo to, sekretny instynkt wciąż odsłania potrzeby ukryte w podróży… a kiedy już nienasycone zmysły wedrą się  w materię… znów będziemy przemycać się ulicznościami tego świata… by celnie przydarzać się miejscom……tajemnicza, różnorodna, rozległa i otoczona aurą przygody Afryka… jest porywającą krainą tęczy  po której biegasz tam i z powrotem… zauroczeni obyczajami i obrzędami rozmaitych plemion, w gąszczu wierzeń, gdzie czary i magia sprowadzają zadumę… pogubieni w szacowaniu niewymiernej fauny  i flory, kradniemy obrazy spektakularnych obiektów dziedzictwa kulturowego, złaknione zmysły karmimy wyszukanymi pejzażami… otwieramy wszystkie swoje bramy i bierzemy całość… co rusz spadając  w dół bez zabezpieczenia, a tam… w oceanie ludzkiego bytu, ukryta pod płaszczem biedy, głodu i śmierci, permanentnie pleniąca się masa na ziemi, której reszta ludzkości nadała termin „Trzeci Świat”…  zanurzona pod korupcją i chciwością, pod tyranią i ostentacyjną elitą, pod twarzami ludzi, których  nie można wykarmić.. pochowana pod ruderami miast, które roją się od brudu i chorób,  w których dzieci są zmuszane do tego, by dorosnąć zbyt szybko, aby móc przetrwać… na symultanicznej czarnej scenie, zawrót głowy na bębnie gra… pijani od pomieszanych westchnień, rozpaleni doświadczeniami, pakujemy magiczną paletę wrażeń do coraz cięższych myśli… mimo to, sekretny instynkt wciąż odsłania potrzeby ukryte w podróży… a kiedy już nienasycone zmysły wedrą się  w materię… znów będziemy przemycać się ulicznościami tego świata… by celnie przydarzać się miejscom…Afryka: …tajemnicza, różnorodna, rozległa i otoczona aurą przygody Afryka… jest porywającą krainą tęczy  po której biegasz tam i z powrotem… zauroczeni obyczajami i obrzędami rozmaitych plemion, w gąszczu wierzeń, gdzie czary i magia sprowadzają zadumę… pogubieni w szacowaniu niewymiernej fauny  i flory, kradniemy obrazy spektakularnych obiektów dziedzictwa kulturowego, złaknione zmysły karmimy wyszukanymi pejzażami… otwieramy wszystkie swoje bramy i bierzemy całość… co rusz spadając  w dół bez zabezpieczenia, a tam… w oceanie ludzkiego bytu, ukryta pod płaszczem biedy, głodu i śmierci, permanentnie pleniąca się masa na ziemi, której reszta ludzkości nadała termin „Trzeci Świat”…  zanurzona pod korupcją i chciwością, pod tyranią i ostentacyjną elitą, pod twarzami ludzi, których  nie można wykarmić.. pochowana pod ruderami miast, które roją się od brudu i chorób,  w których dzieci są zmuszane do tego, by dorosnąć zbyt szybko, aby móc przetrwać… na symultanicznej czarnej scenie, zawrót głowy na bębnie gra… pijani od pomieszanych westchnień, rozpaleni doświadczeniami, pakujemy magiczną paletę wrażeń do coraz cięższych myśli… mimo to, sekretny instynkt wciąż odsłania potrzeby ukryte w podróży… a kiedy już nienasycone zmysły wedrą się  w materię… znów będziemy przemycać się ulicznościami tego świata… by celnie przydarzać się miejscom…

Zamówienia proszę składać poprzez e-mail: zabawki@irex-sc.com , a osobą odpowiedzialną za wysyłkę  jest p. Iza tel.33 8104450 podając dokładny adres z kodem pocztowym i nr tel. kontaktowego dla ewentualnego ustalenia szczegółów dostawy.

1. wpłata na konto firmy IREX Sp.J. nr 74 1030 1087 0000 0000 5034 3201 i wysyłka firmą kurierską. Łączna cena z dostawą pod wskazany adres 50 zł

2. wysyłka pocztą kurierską za pobraniem przy odbiorze 55 zł

Zawsze zamówienia można składać również na masz adres e-mailowy: wojtekbmw@op.pl lub telefonicznie +48 602 224897

3. Można ją również nabyć w siedzibie firmy IREX pod adresem; 43-300 Bielsko Biała, ul.Konwaliowa 21

Prosimy o podanie tytułu dla kogo dokonać autorskiej dedykacji.

azja-afryka-okladka

20 kwietnia 2015 – Afryka – Poprzez Afrykę i Azję… nad Bajkał – Dziennik Podroży.

Edycja ta, jest ciut inna, gdyż obejmuje trasę przebytą naszą wyprawową Toyotą Hilux 4×4 (Afryka), jak i motocyklem R 1200GS Adventure (Azja Centralna, aż po Bajkał), co z pewnością zainteresuje wielu motocyklistów wybierających się w stronę Syberii. Jest to już druga edycja po „Dziennikach Motocyklowych – czyli Przewodnik Podroży Dookoła Świata”, wydana w 2006r. (nakład się wyczerpał), którą dedykuję dla tego środowiska.

afryka-azja-okladka

… przemieszczając się to tu to tam… raz możesz poczuć się jak bohater „Procesu” Kafki, stając przed murem bezdusznego aparatu władzy, choćby w wersji mini… innym razem możesz zaznać magii nazwy „Jedwabny Szlak” która uwodzi… wszystkich łączy to samo pragnienie podążania trasami, które niegdyś przemierzały legendarne karawany kupieckie, lecz atmosfera dawnych czasów bezpowrotnie uleciała z pustynnym wiatrem, wielbłąd nie jest już kluczowym środkiem transportu, a dawne korowody handlarzy, zastąpiły ryczące i ziejące spalinami ciężarówki. Czar rodem z opowieści tysiąca i jednej nocy, prysł bezpowrotnie. A Pamir?… to coś więcej niż górska sceneria, to dowód na to, że im bardziej nieprzyjazny krajobraz, tym bardziej przyjaźni ludzie. Zaplątani w jedwabny szal, bierzemy wszystko, twarde życie z nie do końca zaakceptowaną ideologią konsumpcjonizmu… stalowym rumakiem przesuwamy się po szachownicy Stalina, co rusz nasłuchując upiorów przeszłości, które przypominają o agresywnej, wszechwładnej, totalnej irracjonalności…

afryka-azja

10 października 2013 – Kurs… Ameryka Północna

Obejmuje on zakres wyprawy od Buenos Aires, aż po Cartagenę, która to była alternatywnym wariantem do Panamericany i poprzedniego przejazdu, pokonania terytorium Ameryki Południowej oraz nasze przemieszczanie się poprzez Amerykę Środkową, Karaiby i całą Amerykę Północną.  Zapraszamy wszystkich zainteresowanych, do zakupu tej pozycji księgarskiej liczącej 520 str. (poprzednia miała 360 str.), wydanej na kredowym papierze z mnóstwem zdjęć, w twardej oprawie, tworzącej serię opisującą nasze trasy i przygody w trwającej nadal podróży wokół świata. Jedyne czego po cichu oczekujemy to, by ta włóczęga zapisana w czasie podróży na tak wielu stronach, przypadła Wam do gustu, zainspirowała, w pewnym stopniu poszerzyła wiedzę, i co najistotniejsze… choć na chwilę oderwała od codzienności… w trakcie jej czytania… lub choćby oglądania obrazków…

okladka-kurs-ampn-in

10 kwietnia 2012 – Drogami i bezdrożami Ameryki Południowej

Nasza pierwsza edycja książkowa obejmuje okres dwuletniego przejazdu wokół kontynentu południowoamerykańskiego od 2009 do 2011r

okladka_wojtektravel

A tak wszystko rozpoczęło się osiem lat temu, czyli historia naszej podróży Wokół Świata:

To już trzecia, choć tym razem nie w pełni motocyklowa, Wyprawa Wokół Świata (relacje z poprzednich na www.wimdookolaswiata.pl). Jest ona ukoronowaniem wielu miesięcy przygotowań, oraz wykorzystaniem nabytego doświadczenia z poprzednich podróży. Wyjazd ten jest efektem załatwiania wielu pozwoleń, wiz, wykonania szczepień, opracowania trasy, logistyki i wielu przeróbek i udoskonaleń naszego pojazdu który wysłaliśmy z Polski. Jest to Toyota Hilux mocno tuningowana i dostosowana do pokonywania długodystansowych tras w trudnym, surowym terenie. Odpowiednio wzmocnione zawieszania australijskiej firmy ARB, dodatkowe 150 l paliwa, 80 l wody, specjalna zabudowa i rozkładany namiot na dachu auta, plus wiele dodatkowych usprawnień i przeróbek to pokrótce obraz sprzętu którym się przemieszczamy. Ponieważ większość poprzednich wypraw była dokonywana na motocyklu i tym razem myślimy że gdzieś na trasie będzie okazja do wypożyczenia motocykla i będziemy pewne obszary penetrować właśnie na takim sprzęcie, może gdzieś kupimy jakieś „moto”? Wszystko przed nami! O tym właśnie tutaj możecie i będziecie mogli przeczytać, oraz prześledzić galerie zdjęciowe z pokonywanych etapów podróży. Wyprawa ta, będzie w etapach przestrzenno czasowych trwała parę, a może parenaście lat. Przebieg trasy, oraz scenariusz wydarzeń nie planujemy nazbyt precyzyjnie, bo jak zwykle  samo życie dopisze te treści!

Ruszyliśmy w podróż z naszym hasłem na ustach:

„Dla nas… nuda… jest zbyt nudna… aby się nudzić…”

Pierwszy etap obejmujący Argentynę, Chile, Boliwię, Peru i Ekwador dobiegł końca wiosną 2010r  w Quito.

am-pd_-pierwszy_etap

Drugi etap rozpoczęliśmy wizytą na Galapagos, a następnie przez Ekwador, Kolumbię, Wenezuelę, Brazylię, Gujanę Brytyjską, Surinam, zakończylismy w Gujanie Francuskiej końcem września 2010r

am-pd_-drugi_etap

Trzeci etap wyprawy po Ameryce Południowej, obejmujący tym razem Gujanę Francuską, Brazylię, Paragwaj, Urugwaj i Argentynę zakończył się 15 marca 2011r, kiedy to opuściliśmy kontynent południowoamerykański.

am-pd_-trzeci_etap

Zakończyliśmy trzeci etap podróży, 15.500km na kołach, oraz 600km wraz z naszą Toyotą, barką przemierzając rozległą deltę Amazonki z Macapa do Belhem, jak również zamknęliśmy krąg wokół kontynentu południowoamerykańskiego, dotarliśmy ponownie do miejsca z którego wyruszyliśmy w tą długą podróż. Przemierzyliśmy podczas  tych trzech etapów 47 tysięcy km, przejeżdżając przez wszystkie państwa kontynentu Ameryki Południowej , wraz z ich stolicami. W dzielnicy Buenos Aires, Maciaszkowie, korzystając z gościnności ojców franciszkanów pozostawiliśmy tymczasowo nasz jeżdżący domek na kółkach, na okres przerwy, która potrwa do listopada 2011r – na tyle bowiem dano nam możność pozostawienia naszego pojazdu w Argentynie przez tutejszy Urząd Celny.

Dało to nam obraz  Ameryki Południowej widziany na przestrzeni ponad 85 tyś km. Pokochałem ten kontynent i stąd taki sentyment, aby tam kolejny raz, po jakimś czasie powracać.  Każdy pobyt na tym kontynencie dostarcza nowych i to wspaniałych doznań, pogłębiając wiedzę na temat wszystkiego co jest związane z tak różnorodnym życiem jego mieszkańców, z ich historią, oraz z pięknymi i niepowtarzalnymi, nigdzie indziej na świecie nie występującymi widokami i krajobrazami. Takie zróżnicowania tworzy tu również klimat i położenie geograficzne, od arktycznych terenów poprzez pustynie, po wielkie i wysokie góry do dżungli i tropików, a wszystko to czasem łącznie w zakresie niespełna paruset kilometrów. Mój pierwszy motocyklowy przejazd jedynie wyzwolił niedosyt tych sytuacji, że będąc w jakiś sposób uzależniony od czasu i pojazdu nie odwiedziłem wielu miejsc o których wiedziałem, lub też dowiedziałem się już po niewczasie, natomiast te następne dwa przejazdy to już drobiazgowe rozwijanie, uzupełnianie i pogłębianie wiedzy na temat wszystkiego, co może i mogło być na trasie naszego przejazdu. To co zobaczyłem i przeżyłem przerosło wszelkie moje oczekiwania i nadal, choć trudno to objąć jedną myślą mam przed oczami wszystkie te niezwykłe miejsca i zdarzenia które podczas tych podróży zaistniały. Tylu wspaniałych i uczynnych ludzi było mi dane poznać na swej południowoamerykańskiej drodze, to niezapomniane wrażenia i nie raz z powodu tych zdarzeń, zakręciła mi się łza szczęścia w oczach i przeszedł dreszcz emocji. O trudnych chwilach i niedogodnościach już zapomnieliśmy.

Czwarty etap pierwszego listopada 2011r powróciliśmy na trasę  podróży wokół świata naszą Toyotą Hilux 4×4, kontynuując jazdę przez obie Ameryki. Rozpoczęliśmy ją w Buenos Aires spotkaniem z naszymi rodakami na pokazie i prezentacji książki w Domu Polskim, a następnie ruszyliśmy w szybkim tempie do granicy z Paragwajem, gdyż do 5 listopada nasz pojazd musiał opuścić Argentynę – kończy się jego ośmiomiesięczne zezwolenie celne na wjazd do tego kraju. Ponownie na wysokości Salty wjechaliśmy do Argentyny, a  na drodze „Ruta 40” przekroczyliśmy granicę z Boliwią i przez Uyuni, La Paz dotarliśmy ponownie nad jezioro Titicaca, gdzie jadąc wzdłuż jego brzegów przekroczyliśmy granicę z Peru. Dalej nasza trasa prowadziła przez Cusco i peruwiańską Amazonię do Ekwadoru, następnie Kolumbia aż do Cartageny, skąd przeprawiliśmy nasz pojazd drogą morską do Panamy.

trasa-ameryka-poludniowa

Kolejną częścią tego etapu było pokonanie całej Ameryki Środkowej, czyli po kolei; Kostaryki, Nikaragui, Hondurasu, Salwadoru, Gwatemali, Belize. Przekroczyliśmy granicę z Meksykiem i przez dwa tygodnie przemierzaliśmy ten piękny i wspaniały kraj. 12 stycznia przekroczyliśmy granicę z USA. Dotarliśmy do San Antonio w Teksasie w progi gościnnego domu Iwonki i Andrzeja , gdzie pozostawimy naszą Toyotę na kolejną przerwę w podróży, która potrwa do końca czerwca 2012r.

mapa-2

Odkąd wyruszyliśmy z Polski na trasę tego etapu minęło dwanaście tygodni, a w ciągu tych dni, naszą Toyotą Hilux 4×4, pokonaliśmy dystans 19tys. km, dzielący  Buenos Aires od San Antonio w Teksasie. Następnie wynajętym autem objechaliśmy wokół Kubę (4tys.km).

…słowo pisane może być pośrednim i niekoniecznie pełnym odzwierciedleniem emocji autora , więc postaram się przekazać w formie wiersza, oblicze świata który ujrzałam pierwszy raz i zapadł w mojej duszy na zawsze, gdyż jest w nim wiele czarów i magii, prostoty i bylejakości, bogactwa, dziwów i nierealnych historii, miejscem gdzie wiara tłumi lęk, a święte słowa budzą strach, tak więc jeśli rasa ludzka łączy w sobie miłość, nienawiść, ból, tragedię, wiarę, czary i wszelkie objawy człowieczeństwa i jeśli w jednym miejscu i jednym czasie można tych wszystkich ludzi spotkać, to tylko w Ameryce Łacińskiej…tygiel który wypełnia serca miast i wsi, zakamarki ludzkich pragnień i słabości, namiętności i pruderia przyprawiona pikantnym sosem i świadomość, że to wszystko co nam się przytrafiło, to dopiero prolog do hipotetycznej odysei, gdzie za odwagę trzeba płacić, bo strach jest za darmo…

…tam doliny są bezdenne, tam urwiska są kamienne, tam są głazy fantastyczne, letargiczne, magnetyczne i otchłanie i pieczary i olbrzymich lądów jary, niepojętych kształtów mary, wiekuistych mgieł opary, niebotyczne dzikie góry i bezbrzeżnych mórz lazury i jeziora nieskończone i salary zasolone, zaczajone błędne twarze, gdy wędrowiec się ukaże, nagle jawią się jak cienie, dreszcz w nich budzą i westchnienie, ląd ten jest jak El Dorado, bo wędrowiec co tu zboczy, przez zamknięte widzi oczy, świat ten wielką tajemnicą co przeraża i zachwyca…

…Wiola…

…i nadszedł ten czas, kiedy coś się kończy, by mogło nadejść nowe, tak więc aby oddać to w formie ody,  posłużę się jednym z ulubionych poetów E.A.Poe i jego wierszem „El Dorado”.

„El Dorado” (didascalia w nawiasach)

…Rycerz na schwał…(to Wojtek…ja pełnię funkcję jego wiernego giermka)

…na koniu w cwał…(swoim autkiem…bez wahania…zawsze do przodu)

…w dzień jasny i noc bladą…(bez ograniczeń czasowych)

…śpiewając rad…(to raczej ja próbuję nieudolnie naśladować swoich ulubionych artystów)

…wędrował w świat…(nieustannie goniąc horyzont)

…i szukał El Dorado…(niewymiernych korzyści z całej palety zmysłowych doznań)

…przeminął wiek…(no…może dopiero połowa…Allan przegiął)

…osiwiał człek…(eh…te kilka siwych włosów…to nic takiego)

…duch troską drżał mu bladą…(tylko kiedy w Brazylii złodzieje ukradli mu aparat fotograficzny)

…bo nigdzie mu…(nie tak do końca)

…nie błysł kraj snu…(jeżeli gdzieś skończy się Ziemia…zawsze istnieje możliwość lotów w kosmos)

…rojone El Dorado…(chwila zadumy…bo przecież dla każdego jest ono zupełnie czymś innym)

…a gdy już był bez sił…bez żył…(czasem zdarzają się chwile słabości)

…napotkał marę bladą…(czyli mnie…na czczo…tak chwilę po przebudzeniu)

…o cieniu mów…(moje neurony śpią dłużej ode mnie…więc nie mówię nic)

…gdzie kraj mych snów…(sama nie umiem sprecyzować)

…mów…gdzie jest El Dorado?…(myślę…że wszędzie tam…gdzie istnieje pewność bez powodu)

…za szczyty gór…(a będzie ich jeszcze wiele)

…za kresy chmur…(w zależności od wyboru linii lotniczych)

…w dolinę cieniów bladą…(należy ustalić pożądany kierunek)

…śpiesz noc i dzień…(w zależności od wytrzymałości organizmu)

…odrzecze cień…(to mówię ja)

…tam znajdziesz El Dorado!…(nie daję żadnych gwarancji…ale próbować trzeba…ten kto próbuje…może przegrać…ale ten kto nie próbuje…już przegrał…taka gra…życie rozdaje karty…my tylko gramy…).

wojtektravel

Piąty etap. Ameryka Północna (lato 2012r) – Podczas następnego etapu podróży wokół świata rozpoczętego w San Antonio w Teksasie, poprzez zachodnie stany USA, północno-zachodnią Kanadę,  Alaskę, ponownie Kanadę i USA dotarliśmy do Chicago i tam, u przyjaciół  pozostawiliśmy nasz pojazd na następną przerwę w podróży, która potrwa do lata następnego roku.

trasa-ameryka_polnocna

Szósty etap. USA -Kanada ( lato 2013r) – 26czerwca 2013r ruszyliśmy ponownie na kontynent północnoamerykański, aby kontynuować podróż wokół świata, tym razem po wschodnich jego rubieżach, czyli po północno-wschodniej Kanadzie z możliwością zahaczenia o Grenlandię, oraz po wschodnich stanach USA. Wyprawę tę realizowaliśmy poruszając się naszą Toyotą Hilux 4×4 pozostawioną od jesieni poprzedniego roku w Chicago.

Planowana trasa przejazdu (linia czerwona) rzeczywista przebyta trasa (żółta):

amerykapn-trasa-plan_real

Tym razem zarys trasy był do końca niesprecyzowany, życie i miejscowy wywiad, podpowiadały nam najciekawsze warianty przejazdu i zobaczenie w podróży, niezwykłych i nieszablonowych miejsc. Jednym z nich był dziewiczy Labrador:

…Subarktyczne jałowe pustkowie… przeklęta niegościnna ziemia… pożary odbierające kolor życia lasom… zapory i kopalnie zakłócające równowagę ekologiczną… wszechobecne insektarium… tumany podnoszonego kurzu… poligony wojsk powietrznych bombardujące pustkowia… jestem w stanie uwierzyć, że tę ziemię Bóg podarował Kainowi… a gdyby tak odrzucić to wszystko co napisałam?… zobaczymy magię dzikiej przyrody, potężnych gór, nienaruszonej głuszy, zimnych czystych rzek… zardzewiałych jezior… świat ukryty przed szponami cywilizacji białego człowieka… jeśli chcesz spróbować świata którego nie rozumiesz… przyjedź do Labradoru i dotknij piękna… ale i grozy przyrody…

…Wiola…

15sierpnia 2013r powróciliśmy bezpiecznie do kraju, kończąc prawie czteroletni okres penetracji i objazdu obu kontynentów amerykańskich, który był podzielony na sześć etapów.

Trochę statystyk...13500km na liczniku VI ostatniego odcinka, oraz 107500km łącznego przejazdu po kontynentach obu Ameryk, nie wliczając w to Kuby (4200km) i Karaibów (8000km).

Nie zrealizowaliśmy podczas ostatniego etapu planu dotarcia, choćby na parę dni na Grenlandię, którą to podróż myśleliśmy odbyć z Labradoru. Po wywiadzie i bezpośrednim tam przybyciu, okazało się, że Kanada nie ma żadnych bliższych powiązań i kontaktów z tym autonomicznym terytorium zależnym od Danii i co za tym idzie, nie ma żadnych połączeń lotniczych, czy promowych z tą największą na świecie wyspą. Okazuje się, że najlepiej można to zrealizować poprzez dolot np. z Kopenhagi i Reykjaviku, w którym to byliśmy podczas wyprawy motocyklowej w 2010r na Islandię.

Naszą Toyotę Hilux 4×4 zdaliśmy do portu w Newark, pod adresem firmy TRT, 250 Port St. Newark NJ 07114, a odebrał ją i będzie załatwiał wszelkie czynności wywozowe Zdzisław Dulak, właściciel firmy Koala Import Export Trade, 1Grey Rock Ave, Little Falls, NJ 07424 – tel: USA (001) 973-280-3727 tel: PL 694-079-635 zdulak@hotmail.com www.moto-koala.com . Auto będzie płynąć w kontenerze 20-sto stopowym do Gdyni za cenę 1200$, czas dostawy, ok. 5÷6 tygodni. Prawie przez cztery lata naszej podróży po obu kontynentach amerykańskich woziła nas bezpiecznie i nigdy nas nie zawiodła na trasie, pokonując niewiarygodnie trudne i ciężkie odcinki dróg.

Siódmy etap. Karaiby z plecakiem (zima 2013r):

Karaiby z plecakiem 2013 – ( Trynidad&Tobago > Barbados > Grenada > St.Vincent > St.Lucia > Martynika > Dominika > Gwadelupa > St.Martin > St.Kitts & Nevis > Antigua > Portoryko > Dominikana > Haiti > Jamajka > Floryda – 27.01.÷ 26.03.2013r. ) A oto wizualizacja przebytej trasy:

karaiby-przebyta-trasa-int

Tym razem pozostawiliśmy naszą Toyotę, która zimowała spokojnie w Chicago i końcem stycznia (27 styczeń do 27 marzec 2013r) wybraliśmy się jedynie z plecakami na podbój Karaibów. Staraliśmy  się przebyć trasą wzdłuż archipelagu zaczynając od wyspy Trynidad, położonej u granic Ameryki Pd, opodal delty rzeki Orinoko, po której to pływaliśmy wśród miejscowych Indian dwa lata temu, a kończąc na Florydzie. Pobyt w tym rejonie był dopełnieniem podróżniczej penetracji obu amerykańskich kontynentów.

…chciałabym napisać o Wyspach Karaibskich, że to raj na ziemi…chciałabym też napisać, że to nieskalana dziewicza przyroda…że to idealne miejsce najczęściej kojarzące się z imprezami, pina coladą i popołudniowym lenistwem w hamaku…że to najpiękniejsze plaże z białym piaskiem…że mieszkańcy to szczęśliwi i zadowoleni z życia ludzie…ale nie mogę tego napisać…bo byłoby to zakłamywanie rzeczywistości…i jak to zwykle bywa…punkt widzenia zależy od punktu patrzenia…zapewne gdybym pisała z pozycji plaży i drinka z palemką…byłaby to jedyna i niepodważalna prawda…ale piszę z pozycji historii i zupełnie zwyczajnego życia i bycia w drodze…faktem jest iż przygoda z Karaibami to nieprzeciętne przeżycie i niezwykle pouczające…wiele nieprawdopodobnych sytuacji przemieszanych z brutalną historią…urzekające kolorami obrazy przechodzące z wolna w strefę skraju rozpaczy…wspaniała kuchnia i ta z rodzaju podtrzymywania funkcji życiowych…jeśli szukasz przygody…dobrowolnie godzisz się na to wszystko co przyniesie dzień…jeśli chcesz rajskich wakacji…to all inclusive zrobi wszystko, by właśnie takie były…tak więc…każdy znajdzie coś dla siebie…bo Karaiby są tak różnorodne…że starczy ich tutaj dla wszystkich…opinia zależy od tego, czego się szuka, czego oczekuje, co chce zapamiętać, a co zapomnieć na zawsze…a ja?…biorę wszystko…bo to moja krótka chwila w czasie…replay’u nie będzie…

Ja natomiast podpisując się pod powyższymi słowami, podkreślę iż była to jedna z najtrudniejszych logistycznie do ogarnięcia podróży i dołączę do tego trochę statystyki:

Pomiędzy wyspami archipelagu karaibskiego, podczas ośmiu tygodni naszej podróży, odbyliśmy 14 lotów rożnego rodzaju liniami lotniczymi. Odwiedziliśmy na trasie 13 nowych państw i 3 departamenty zamorskie należące do Francji i Holandii. 10 dni płynęliśmy jachtem pomiędzy wyspami na dystansie prawie 300mil morskich, a 5 razy przepływaliśmy promami pokonując 300km. 12 razy wynajęliśmy samochód na potrzeby podróży po wyspach, a cztery razy korzystaliśmy z publicznych środków transportu lub wynajmowaliśmy auto z kierowcą, pokonując drogowy dystans 8 tys. km. Z pewnością, łącznie podczas tego odcinka podróży, przebyliśmy drogę liczącą ponad połowę długości równika.

Wyprawa motocyklowa na BMW R1200GS Adventure przez Azję Centralną nad Bajkał (lato 2011r): Relacja: (kliknij tutaj)

Uporawszy się z wszystkimi wielkimi!!! problemami wizowymi dotyczącymi naszej planowanej wyprawy przez Azję Centralną, Syberię i Bajkał ruszyliśmy z tygodniowym opóźnieniem w niedzielę, 3 lipca 2011 na trasę (siedem wiz: Azerbejdżan, Turkmenistan, Uzbekistan, Tadżykistan, Kirgistan, Kazachstan, Rosja). 6 lipca ładowaliśmy się w Ilichevsku koło Odessy wraz z naszym BMW na prom płynący przez Morze Czarne do Batumi w Gruzji. Dalej Azerbejdżan i przez Morze Kaspijskie z Baku do Aktau w Kazachstanie, następnie Uzbekistan, Tadżykistan, Kirgistan, ponownie Kazachstan i Rosja. Powrót koleją Transsyberyjską do Moskwy i na kółkach do Polski. 29 sierpnia 2013r, o 18.00, po 58 dniach, po pokonaniu łącznie 22.450km przebytej trasy – (15.850km na motocyklu, 1.600km promami przez Morze Czarne i Kaspijskie, 5.150km Koleją Transsyberyjską), dotarliśmy w domu. Cali i zdrowi powróciliśmy do miejsca z którego wyjechaliśmy w tą wielką podróż, lekko okaleczone nasze BMW, bezpiecznie przewiozło nas przez azjatyckie szlaki – średni przejazd dzienny to ok. 370km.

przez-azje-nad-bajkal-trasa

Była to jedna z najtrudniejszych wypraw jakie odbyłem w swoim życiu, podróż dała nam nieco w kość i nauczyła pokory wobec sytuacji które mogą przytrafiać się na trasie, tak jak również i w życiu codziennym! Pokora ta jest kolejnym podróżniczym doświadczeniem, które można ująć w ramy następującym stwierdzeniem: tej wiedzy nie da się kupić, to trzeba samemu przeżyć, zapełniając własne życiowe „memory”!

Afryka – Nasza afrykańska przygoda dobiegła końca 27.11.2014r.

Zapraszamy do przejrzenia reportażu z II etapu, jak i do poprzednich, tych bardziej czarnych, ciekawych, egzotycznych i ciepłych.

Reasumując całość… ten kontynent ma w sobie jakąś niewidzialną magię, która sprawia, że… chciałoby się jeszcze raz… poprzez jeden z licznych geograficznych końców świata, gdzie „tęczowi mieszkańcy” żyją dookoła „stołu”(Cape Town)… upaść w fantastyczne, rozpalone słońcem piaski, rewiry welwiczji przedziwnej i nie mniej osobliwego plemienia Himba (Namibia)… wsłuchać się huk widowiska Wodospadów Wiktorii (Zimbabwe)… bezradnie zatrzymać się w bezruchu, kiedy stada słoni demonstrują swoje prawa na drodze (Zambia)… stanąć tuż obok Masaja i spojrzeć w oczy wielu dzikich zwierząt (Kenia, Tanzania)… zagubić się w uliczkach Kamiennego Miasta, wąchać przyprawy, a oszałamiający błękit wody, obserwować poprzez trójkątne żagle łodzi dhow (Zanzibar)… wejść pomiędzy uzbrojone plemię Mursi, z całym ceremoniałem, napić się prawdziwej kawy, zobaczyć „Grand Canyon” i poczuć oddech hieny na szyi (Etiopia)… wpłynąć na suchy ocean piasku, zobaczyć bezmiar jego przestrzeni i pojeździć torami (Sudan)… z podniesioną głową patrzeć na piramidy i kolosy, choć na chwilę dosiąść wielbłąda i doświadczyć braku przepisów ruchu drogowego (Egipt)… zagłębić się w ruiny miasta Nabatejczyków, pokrążyć niczym sęp pomiędzy zdumiewającymi formacjami nieco różowej pustyni (Jordania)… dotknąć Ziemi Świętej, poczuć życie w zorganizowanym wojskowym państwie i najeść się pasty z cieciorki (Izrael)… a na koniec przedostać się do krainy bogów i herosów, spojrzeć na najwyższe starożytne osiedle i kupić oliwki (Grecja)… i dobrnąć do domu… ale to tylko fragmenty, tego co można zobaczyć, doświadczyć i poznać… słowo pisane, fotografie i opowiadania… nigdy nie oddadzą rzeczywistości… jaka by ona nie była i ile by nie trwała… zostanie w naszej pamięci na długo… tej osobistej i tej elektronicznej… oby tylko poprawnie działały.

afryka_cz-ii-map

Afryka – relacja z cz.I (zima 2014r) podzielonej na sześć etapów - (kliknij tutaj)

afryka_trasa-do-20-03-2014-map

Minęło dziewięć tygodni naszej podroży po Afryce, przebyliśmy w tym czasie dystans 20 600km, przejeżdżając przez dziesięć krajów tego kontynentu. W mojej opinii, to co najbardziej zaskoczyło, to całkowite rozjechanie się wyobraźni o tym rejonie, z realną rzeczywistością, oczywiście zdecydowanie na plus. Moje obawy i wątpliwości, okazały się zupełnie niepotwierdzone i ponownie okazało się, że Ci co tu nie byli, a dużo o tym kontynencie mają do powiedzenia, przekazują zafałszowany wizerunek tej części świata. Teraz z pozycji doświadczenia i porównań, śmiem twierdzić, że dużo trudniej podróżuje się po Ameryce Południowej, a w szczególności po Brazylii, Wenezueli i Ameryce Środkowej. Nie spotkaliśmy się z najmniejszym aktem zagrożenia ( jedyny, to w Botswanie stada słoni w N.P. Chobe), a każde spotkanie z miejscowa ludnością, których to było całe mnóstwo, to wspaniała atmosfera, uprzejmość, radość i gościnność, a najbardziej w tym temacie wyróżnia się bardzo biedna ludność Malawi.

I jeszcze trochę osobistych refleksji, które nasuwają się po przebyciu sporej części czarnej Afryki. Najtrudniejszą sprawą jest struktura społeczna, podzielona nie na plemiona, a na kraje, które kiedyś przykładając linijkę do mapy, wytyczono przez kolonizatorów na tym kontynencie. Do tego dochodzą waśnie religijne, ale to co stanowi największy problem w tym biednym regionie, to nierówność społeczna i obecnie wyzysk czarnego przez czarnego, poniżanie, a niejednokrotnie rękoczyny. Biały daje pracę, jest uprzejmy, płaci na czas, nie bije, nie poniża, rozdaje prezenty, daje datki i napiwki. Biały obecnie jest przyjacielem. Większość ludzi zapytanych kim, albo skąd są, podaje nazwę plemienia, a nie kraju w którym zamieszkuje. Trzeba jeszcze na długo zapomnieć, aby demokracja w pojęciu jak to my rozumiemy, zawitała na tym kontynencie, kiedy bezrobocie sięga 60÷70%, a pomimo dostępności leków, z braku środków na leczenie, zastępczo stosuje się zabobonne metody, HIV i malaria zbiera swoje żniwo, a przeciętna długość życia waha się na poziomie 40÷45lat. Bezwzględny kapitalizm w tej biedzie, coraz bardziej rozwarstwia społecznie wraz z rozwojem, im bogatsze państwo, tym większe piramidy, jedni używają hinduskiego roweru, a inni japońskiej Toyoty, tej z najwyższej półki. My tego nie zmienimy, my to jedynie zauważamy i próbujemy rozumieć, choć wiemy, że daleka jest droga, aby w tej części świata, zagościł ogólny, stabilny spokój i dobrobyt.

… a gdyby tak, ze wszystkich widzianych krajów Afryki… stworzyć jeden… zgromadzić w nim wszystko co wartościowe i niezbędne… i mianować się samozwańczym prezydentem… to co?… mój kraj będzie nazywał się SKARB (Samowystarczalna Konkurencyjna Afrykańska Republika Bananowa)… ze względu na samą nazwę, domniemam iż chętnych do wejścia będzie wielu… otwieram bramę… cóż widzę?… to będzie zawiła i mozolna selekcja… wpuszczam cały naród Malawi (pracowici, uprzejmi i zdecydowanie przyjaźni)… panoramiczne przestrzenie Namibii (łącznie z fatamorganami)… miasteczka typu Hermanus z RPA (architektonicznie, będą doskonałą wizytówką kraju)… Stone Town z Zanzibaru (zabytki należy posiadać)… kozy angorskie z Lesotho (przydadzą się do produkcji moherowych beretów)… ze Swazilandu wzięłabym tylko dewizę (jesteśmy twierdzą)… wszystkie parki narodowe (piękno fauny i flory, a zarazem nieskromny dochód kraju )… Wodospady Victorii (ale tylko te od strony Zimbabwe)… złoża złota i diamentów z RPA (z czegoś trzeba będzie żyć)… uroczych Masajów z Tanzanii i Kenii (z wszystkimi ich krowami)… wino z RPA (łącznie z winnicami)… kenijski Fort Jesus z Mombasy (to tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś przejawiał złowrogie zamiary)… plantacje kawy z Burundi (to tak dla mojej adoracji i kultu wywaru)… kenijskie Lamu (z całym szokiem kulturowym)… rowery z Malawi (a niech naród dba o kondycję)… z Zambii mogę wziąć tylko rzekę Zambezi (taki duży raj dla wędkarzy)… wszystkie pola herbaciane Ugandy (coś trzeba pić oprócz wina i kawy)… stanowczo namibijską społeczność Himba (dla ozdoby i zachęty turystycznej)… wielofunkcyjne stadiony z RPA (włącznie z zawodnikami)… wojsko i policję (wszystko mi jedno z którego kraju, w każdym kontrole odbywały się na jednakowo wysokim poziomie)… kenijski Mt Kenya i tanzański Kilimandżaro (niewątpliwie dla uroku i urobku)… bielutkie plaże Zanzibaru (leniwy turysta też swoje prawa ma) … tanzańskie złoża rzadkiego i wyjątkowego tanzanitu ( nazywanego „szafirem Meru”, a znanego dzięki Elizabeth Taylor)… jako język urzędowy wybrałam swahili (bo jest zabawny)… oj!… w kolejce wybuchła jakaś awantura… do bramy z użyciem siły przepychają się somalijscy piraci… muszę podjąć jakieś zdecydowane kroki… może rwandyjska armia pomoże?… przecież są najlepsi!… no tak, ale w zamian będą chcieli wejść… co robić?… przecież w moim kraju nie ma jeszcze procesu myślenia, a przed bramą nie stał… hm… chyba wbrew założeniom samowystarczalności… to jedyna rzecz, którą będę musiała importować, by kraj prawidłowo funkcjonował i się rozwijał… muszę za trochę złota, diamentów i tanzanitu… sprowadzić z Europy rzesze mzungu… bo bez tego, mój SKARB niewiele będzie wart…

…Wiola…

Aby ta podróż obejmująca Afrykę i Azję mogła zaistnieć odbyła się całkowita przebudowa i tuning, wyprawowej Toyoty Hilux 4×4 (kliknij tutaj)

( 11.03.2015 – 15.08.2015r.)  Wyprawa przez Azję zakończona:

Powróciliśmy z następnej wielkiej wyprawy, a nasza Toyota bezpiecznie, bezawaryjnie obwiozła nas na dystansie 27,5 tys.km przemierzając tereny 17 państw, pokonując przestrzeń od Bałtyku poprzez Morze Czarne, Śródziemne, Kaspijskie aż po Morze Japońskie. Jak wiecie z poprzednich relacji 28.06.2015r dotarliśmy do Władywostoku, najbardziej na wschód wysuniętego punktu naszej podróży, w etapie pokonywania Azji. Na przestrzeni 88 dni przebyliśmy 23800km, przejeżdżając od Polski przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Turcję, Gruzję, Armenię, Iran, Turkmenistan, Uzbekistan, Kazachstan, Rosję, Mongolię, Rosję, Bajkał i rozległą wschodnią Syberię, aż po Władywostok. Naszą Toyotę wysłaliśmy Koleją Transsyberyjską do Moskwy, a my powróciliśmy do kraju samolotem, aby przeczekać czas transportu auta. 24 lipca ponownie po wyrobieniu nowych wiz rosyjskich dotarliśmy do Moskwy, odebraliśmy nasz pojazd i przez mista Złotego Pierścienia, Petersburg i kraje nadbałtyckie, Estonię, Łotwę i Litwę w okresie następnych dwóch tygodni powróciliśmy do Polski.

Wypadałoby napisać parę słów podsumowania tej podroży. Wiemy na pewno iż była ona najciekawszą z odbytych dotychczas, rozpatrując pojęcia historii dziejów i społeczeństw tworzących naszą, obecną, ziemską cywilizację. Jej burzliwy rozwój obserwowaliśmy jak na dłoni na przestrzeni mijanych po drodze państw i regionów. Patrzyliśmy na to wszystko oczywiście w historycznym ujęciu, obejmującym wiele tysiącleci, rozkwit i przemijanie kolejnych wielkich potęg, dominację jednych nad drugimi i zakres przemieszczania się kultur religijnych, ich wpływu na byt społeczeństw, który tak praktycznie trwa do dziś. Jedno jest pewne że nie ma panaceum na wieczność i potęgę, niegdyś Ci wielcy, stali się malutkimi i z pewnością w dalszej historii tych ziem i naszej ziemskiej cywilizacji nadal będzie podobnie. Patrząc dalej, można by nawet powiedzieć, że niezwykle łączyła się z naszym drugim etapem podróży po Afryce, od Etiopii aż po Izrael. Tematy tak absorbowały nasze zmysły, bo przecież do szerokiego zakresu historii, dochodziły doznania krajobrazowe i kulinarne, co powodowało, że nigdy nie miał szans zaistnieć czas na nudę…

To byłoby na tyle, gdyż w trakcie podróży opisywaliśmy dokładnie poszczególne tematy. Zapraszamy na relację: „Azja 2015”.

azja-2015_trasa

(15.10.2015 – 16.03.2016r.)  Afryka zachodnią stroną kontynentu, aż po Cape Town.

W połowie marca 2016r zakończyliśmy długą podróż zachodnią stroną kontynentu afrykańskiego. Poza wspaniałymi doznaniami podróżniczymi, były tym razem również inne, strach i stres, którego nie doświadczyliśmy jeszcze nigdzie indziej, nawet wtedy gdy z bronią odebrano mi aparat fotograficzny w Brazylii, czy podczas przejazdów przez slamsy wielu nieciekawych miast, takich jak Caracas w Wenezueli, Colon w Panamie itp. Nigeria z całą bezwzględnością pokazała obrazy największej patologi, którą odbieraliśmy na każdym kroku. Jeszcze pisząc tę relację, mam przed oczami te obrazy, a tragiczne i bezwzględne wizje przeszkadzają nam w spokojnym śnie. Teraz możemy też powiedzieć, że mieliśmy sporo szczęścia, że w końcu cało i zdrowo przebyliśmy przestrzeń tego kraju – zawsze wizja czegoś złego była zazwyczaj przesadzona i nad wyraz uwypuklona, tu potwierdzamy z całą stanowczością – opinie o tym kraju, nie są w żadnym stopniu przesadzone!

15-10-28-11-2015-map

Pierwszą część podróży zakończyliśmy w stolicy Kamerunu, Youande w Katolickiej Misji prowadzonej przez ojca Darka Misja Kamerun”. Po sześciu tygodniach przerwy, otrzepawszy pióra, nieco odstresowani i wypoczęci, 24 stycznia z naładowanymi do pełna akumulatorami życiowymi ruszamy w dalszą drogę z Kamerunu przez Gabon, Kongo, DRK, Angolę i Namibię do RPA, aby kontynuować podróż wzdłuż zachodniej strony kontynentu afrykańskiego. Jak to bywało wielokrotnie w naszym przypadku, wszystkie czynności wizowe, które mieliśmy dokonać tu w kraju, podczas przerwy w afrykańskiej podróży, zapięły się dosłownie na ostatnie godziny. Dopiero w piątek po południu, w ostatnim dniu otrzymaliśmy wizy z konsulatu Demokratycznej Republiki Konga. Po powrocie na trasę, dalej mozolnie przez następne, siedem tygodni podążaliśmy na południe, aby w RPA zakończyć  wielką przygodę z Afryką, tam gdzie ponad dwa late temu ją rozpoczęliśmy. Trasa okrężna wokół tego pięknego kontynentu przez Polskę liczyła 65tys. km.

afryka_2014-2016-mapa

Ogromne wyzwanie, wielka podróż, wyprawa trudna organizacyjnie i logistycznie. Może ktoś powiedzieć, że niebezpieczna, będzie miał rację, ale nie bardziej niż każda inna. Przeciętnemu Europejczykowi, Afryka kojarzy się ze źródłem zła. To o czym z mediów dowiadujemy się o tym kontynencie jest czasem przerażające, ale trzeba mieć świadomość, że trwa i po jakim czasie się kończy. Tu sytuacje zmieniają się czasem bardzo dynamicznie. W Burkina Faso, na miesiąc przed naszym przejazdem był przewrót, ale wszystko szybko ucichło i jest spokój. Jeśli dokonano zamachu w Nairobi, Bamako czy Lamu, zmieniamy plany podróży i tam nie jedziemy, a zła opinia o tym miejscu pokutuje niejednokrotnie jeszcze wiele lat. Gdy zamach ma miejsce w Europie, nie powoduje zmiany naszych planów, żyjemy z tym i chcąc, czy nie chcąc akceptujemy. Są też tu choroby, tak, ale gdzie mamy pełną gwarancję, że nie zachorujemy i nawet grypa ma czasem skutek śmiertelny. Nie przerażajmy się Afryką, żyją tu miliony ludzi, a skoro żyją, to znaczy, że żyć się tu da. I właśnie kierowani takimi spostrzeżeniami, objechaliśmy mozolnie ten kontynent na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Piękna i wymagająca podróż, pouczająca i dająca szerszy pogląd na postrzeganie naszego świata. Można by przytoczyć jeszcze wiele przymiotników, które należałoby użyć, ale nie o to chodzi, to należy zobaczyć, przeżyć, gdyż tylko takie doznania powodują pełny odbiór tego kontynentu. Są tu kraje ciekawsze, lepsze, gorsze, ale wszystkie razem, dają dopiero obraz Afryki. Jeśli coś nie jest tak, jak wyobraża sobie cywilizowany Europejczyk, to zawsze dobrze przywołać slogan powszechnie tu używany: „To jest Afryka!”. Żegnamy się z Afryką, czy tu jeszcze wrócimy? Z pewnością chcielibyśmy powrócić do części zapamiętanych obrazów, ale świat nie kończy się na Afryce i trzeba gnać dalej, a jeśli nadarzy się sposobność, to dlaczego nie?   Relacja (kliknij tutaj)

afryka2014-2016

…zaczynaj wszystko co możesz zrobić… lub o czym marzysz… zuchwałość mieści w sobie geniusz… siłę i czary… nie zwlekaj!…

Johan Wolfgang von Goethe

Często znajomi pytają nas? -  macie taki wspaniały dom, ogród, mieszkacie na wsi, żyjecie jakby na ,,wczasach pod gruszą” i dlaczego tak często opuszczacie to sielskie miejsce? Odpowiadamy: ano z bardzo prozaicznych przyczyn, czyli… aby coś przytrafiło się nam… aby poznawać i doznawać tego, o czym pisaliśmy w powyższym tekście… oraz zespół chorobowy, nowoczesność nazywa go ADHD… z wyłączeniem deficytu uwagi:-)

Ostatnia aktualizacja dokonana 27listopada 2021r.

A co do samej podróży, to przychylam się na podstawie moich osobistych odczuć ponownie do słów Johana Wolfganga von Goethego

…podróżuje się nie po to, by dotrzeć do celu, ale po to, aby być w podróży…

I tak właśnie skwitowałbym moje przejazdy po naszym globie!

…Wojtek…